Fotografowanie listopadowych krajobrazów w Polsce bywa bardzo trudne. Duże zachmurzenie, częste i obfite opady oraz dokuczliwe zimno stanowią nie lada przeszkodę w wykonaniu ciekawych zdjęć. Do tego dochodzi jeszcze stosunkowo krótki dzień, który nie sprzyja długim wędrówkom i poszukiwaniom ciekawych kadrów. Wprawdzie słońce ponoć późno pojawia się nad horyzontem ale któż je od kilku dni widział? Niestety przez większość listopada słońce nie jest kompletnie widoczne zza grubej powłoki chmur.
Jednak trudno nie wybrać się na poszukiwanie ciekawych pejzaży w taki dzień jak dzisiaj. Po prostu przed południem dosłownie przez chwilę widać było skrawki niebieskiego nieba i na momencik pojawiało się słońce. Taka przynęta wystarczyła, abym dał się nań błyskawicznie złapać. Był cień szansy więc wyruszyłem „w pole”. Lubię takie z pozoru nie sprzyjające warunki, jeżeli mam szczęście to powstają wówczas bardzo ciekawe kadry. Postanowiłem zaryzykować oraz pomyszkować wśród pagórków Wzgórz Sokólskich, aby zobaczyć czy już na dawne pola rzepakowe wychodzą żubry. W minionym tygodniu były już kilkukrotnie tam widziane.
Kiedy dotarłem na miejsce zaciągnęło się na dobre. Po chwili lunął rzęsisty deszcz, zamieniający się w stałą listopadową ulewę i zaczął wiać coraz silniejszy wiatr. Jasne chmury poprzetykane niebieskim niebem umknęły, gdzieś daleko na wschód… na Białoruś. Jeżeli byłbym żubrem z pewnością nie wyszedłbym w taki marny dzień z lasu. I rozsądne żubry w nim zostały. Cóż nie jestem rozsądnym żubrem tylko fotografem krajobrazu, który lubi włóczęgi po polach. Jednak moja wytrzymałość na deszcz też ma swoje granice. Wróciłem do auta i zrobiłem pożegnalne zdjęcie:
Listopad na Wzgórzach Sokólskich. fot. Marek Waśkiel
Przed wyjazdem wypożyczyłem długoogniskowy obiektyw, aby nieco poprawić swoje szanse na dobre zdjęcie żubrów i chciałem go dziś przetestować. Jako fotograf krajobrazu nie mam w swoim plecaku super długich ogniskowych. Na co dzień preferuję raczej obiektowy szerokokątne. Moja najdłuższa ogniskowa kończy się na około 200 mm i mam jeszcze telekonwer X2. To mi w zupełności wystarcza. Niestety jak już wspomniałem żubrów nie wyśledziłem zatem wypożyczony obiektyw przetestowałem na stadku krów i koni. Może następnym razem będę miał więcej szczęścia?
Marek Waśkiel
PS. Żubry. Wreszcie je znalazłem! 11 listopada po trzech dniach kluczenia wśród pagórków Wzgórz Sokólskich i sygnałach od znajomych – dziękuję Grzegorz Trofimowicz – , że byłem blisko, odszukałem jedno ze stad włóczących się na wolności. Około 30 sztuk. Wcześniej je zauważył Jarosław Jakóbczak. Czatował na nie ze swym aparatem, ukryty w lasku po przeciwnej stronie doliny. Pogoda poprawiała się z godziny na godzinę, jednak zabrakło odrobiny słonka. Może następnym razem będzie lepiej. Spróbuję z pewnością.