Nadal jestem w podróży przez Wschodnią Polskę. Jedziemy ze Sławkiem Gawrylukiem, patrzymy, gadamy i wymyślamy różne zdjęcia. Tak! Wymyślamy, ponieważ aby dostrzec jakiś kadr trzeba mieć go najpierw w głowie. Potem sama realizacja może być odmienna od pierwotnej idei, jednak to marzenia są motorem każdego działania – także fotografowania!
Ruiny cerkwi w Kniaziach poznałem dzięki Tomkowi Michalskiemu. Jest fotografem z Roztocza. Zna świetnie region i jest bardzo pomocny w moich podróżach po tej krainie. Ruiny są bardzo malownicze. Często odwiedzają je fotografowie. Służą też, jako miejsce plenerów fotografii ślubnej. Jednak postanowiliśmy ze Sławkiem, że pokażemy te ruiny zupełnie inaczej.
Obu nas pasjonuje fotografia nocna: gwiazdy, planety, meteory i zabawa światłem po zmroku. Wybór stał się jasny: łączymy światło nocnego nieba z oświetleniem sztucznym.
Ruiny stoją wśród drzew i nawet za dnia jest tu ciemno. Po zmroku ciemności zakrywają całą okolicę. Musieliśmy, zatem szybko rozwiązać problem: jak delikatnie oświetlić pozostałości po cerkwi i połączyć owo światło z tym pochodzącym z gwiazd? Szybko podjęliśmy decyzję – musimy ten rozległy obszar oświetlić ciepłym światłem świec. Całe szczęście, że Biedronka jest tak blisko! Do oświetlenia ruin cerkwi i dzwonnicy wykorzystaliśmy, więc około 50… małych świec – podgrzewaczy. Wydaliśmy na nie około 15 zł i potem mozolnie – punkcik po punkcie, stworzyliśmy efektowną iluminację!
Fotografowaliśmy całą godzinę… tylko godzinę, ponieważ nadciągnęły deszczowe chmury i przerwały naszą zabawę. Świadomie napisałem zabawę! Fotografowanie nadal sprawia dla nas wielką przyjemność. Tylko podczas takiego radosnego tworzenia można osiągać najlepsze efekty. Na zrealizowanie kolejnych pomysłów przyjedzie wkrótce czas. Zresztą tyle mamy nowych koncepcji w naszych głowach!
Marek Waśkiel