Dzień zapowiadał się niezwykle ciekawie. Od samego rana czułem, że w powietrzu wisi coś niezwykłego. Być może to nadciągająca burza, a może po prostu moja intuicja fotografa, która zawsze wyczuwała momenty warte uwiecznienia. Byłem w dolinie Narwi, otoczony rozległymi, zielonymi łąkami, które każdego roku zalewane są wodą na wiosnę. Tym razem jednak słońce prażyło, a termometr w samochodzie pokazywał 33 stopnie Celsjusza.
Oczekiwanie na burzę
Pamiętam, jak jeszcze chwilę wcześniej wpatrywałem się w aplikację śledzącą wyładowania atmosferyczne. Burza była daleko, gdzieś w okolicach Warszawy, a ja czekałem, aż te chmury nadciągną bliżej Podlasia. Gdzieś w oddali majaczyły ciemne chmury, zapowiadając nadchodzący front burzowy. Postanowiłem poczekać, obserwować, co przyniesie ten dzień.
Poszukiwanie idealnego kadru
Poszukiwanie idealnego kadru to dla fotografa codzienność. Tym razem jednak nie mogłem znaleźć niczego, co by mnie poruszyło. Rozglądałem się wokół, szukałem motywu, który połączyłby się w jedną harmonijną całość z tym niespokojnym niebem. Niestety, wszędzie dookoła były tylko drzewa z obfitą warstwą liści, które nijak nie komponowały się w ciekawy obraz.
Przeczytaj też: Zorza polarna i Perseidy na podlaskim niebie
Nieprzewidywalność natury
W końcu, jakby na przekór moim wątpliwościom, burza zaczęła zmieniać kierunek. Zamiast na zachód, skierowała się bardziej na południe. A ja, podążając za tą nieprzewidywalną naturą, dotarłem do miejsca, które wydawało się idealne na sesję fotograficzną – starorzecze Narwi. Niestety, zamiast pięknych burzowych chmur, nadciągnął deszcz, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej intensywny, zmuszając mnie do schronienia się w samochodzie.
Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania.
Sprawdź mój kurs fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 1000 zł
Cierpliwość popłaca
Po chwili deszcz lał już na całego, a ja, choć przemoknięty, miałem uśmiech na twarzy. Udało się złapać kilka ujęć, a w tle, wśród potężnych wierzb, leżały bele siana. Może nie tak majestatyczne jak dawne stogi, ale jednak miały w sobie coś nostalgicznego. Pomyślałem sobie, że czasem warto poczekać, pozwolić naturze na swoje tempo, a ona odwdzięczy się nam za cierpliwość.
Ruszyłem w drogę, i nagle zachód słońca rozświetlił horyzont. Przypomniałem sobie, że za chwilę będzie pełnia księżyca i może on pięknie pojawić się nad horyzontem. Jednak ciężkie, gęste chmury nadal zakrywały niebo, nie dając nadziei na jakiekolwiek zdjęcia księżyca. Pozostało mi jedynie czekać, mając nadzieję, że może jeszcze los przyniesie coś nieoczekiwanego.
Takie dni przypominają mi, dlaczego kocham fotografię krajobrazową. To ciągłe poszukiwanie, walka z czasem, pogodą i własnymi oczekiwaniami. I nawet jeśli nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem, to jednak każda chwila spędzona w terenie jest bezcenna.
Moje najnowsze zdjęcia znajdziesz w galerii na stronie: https://waskiel.pl/podlasie/
Pamiętaj, że mój blog jest bogatym źródłem informacji i inspiracji dla fotografów.
Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję,
masz możliwość wyrażenia swojego uznania,
na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.