Wczesne pobudki, mroźne poranki i nieprzewidywalna natura – tak wygląda fotografia krajobrazowa zimą. To nie tylko gonitwa za światłem, ale także umiejętność dostrzegania piękna w zmieniających się warunkach, od gęstej mgły po lśniącą w słońcu szadź. Każdy plener to niepowtarzalna historia, którą warto uchwycić w kadrze, zanim zniknie bezpowrotnie.
W pogoni za światłem: plener pełen przygód
Budzik zadzwonił przed 4:00 nad ranem. Przez chwilę leżałem bez ruchu, walcząc z pokusą pozostania pod ciepłą kołdrą. Mróz za oknem był bezlitosny, a każda myśl o wychodzeniu na zewnątrz zdawała się szaleństwem. Ale to właśnie jest fotografia krajobrazowa – walka z własnym lenistwem i wytrwałe gonienie za światłem. Wstałem, napiłem się gorącej herbaty i ruszyłem w stronę Doliny Narwi.
Niebo było idealnie czyste, gwiazdy migotały wysoko nad horyzontem, a wszystko wskazywało na to, że będę miał idealne warunki do fotografowania wschodu słońca. Jednak natura miała inne plany. Gdy zbliżałem się do doliny, zobaczyłem, jak z nizin powoli podnosi się mleczna zasłona. W ciągu zaledwie kilku minut świat wokół mnie zniknął – gęsta mgła spowiła krajobraz, zmieniając go nie do poznania. Zamiast złotych barw wschodu miałem do czynienia z zimnym, monochromatycznym pejzażem. Gałęzie drzew niknęły w mlecznej otchłani, zamarznięta rzeka stała się jedynie domysłem pod matową warstwą pary. Było to zupełnie inne oblicze zimy – tajemnicze, ciche, nieco senne, ale jednocześnie bardzo nastrojowe.
Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania.
Sprawdź mój kurs fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 1000 zł
Około godziny ósmej mgła zaczęła stopniowo ustępować, odsłaniając krajobraz pokryty niezwykle fotogeniczną szadzią. Kryształowe igiełki lodu osiadły na trawie, gałęziach i zaroślach, tworząc baśniową scenerię. Świat wokół mnie lśnił w chłodnym, srebrzystym blasku, ale wiedziałem, że to ulotna chwila – szadź nie przetrwa długo. Pierwsze promienie słońca, które przebijały się przez resztki mgły, zaczęły powoli rozpuszczać lodowe dekoracje. Musiałem działać szybko. Bez chwili wahania sięgnąłem po aparat i zacząłem fotografować – szerokie kadry, detale pokrytych lodem gałązek, subtelne kontrasty światła i cienia. To był moment, który trwał ledwie kilkanaście minut, a potem zniknął bezpowrotnie, pozostawiając po sobie tylko wspomnienie i kilka zapisanych kadrów.
Mimo chłodu wędrowałem po dolinie, odkrywając nowe miejsca, które jeszcze kilka miesięcy temu były niedostępne – poziom wody w rzece znacznie opadł, a mróz utwardził ziemię. Gdzie dawniej było rozlewisko, teraz mogłem swobodnie stawiać kroki.
Wiedziałem, że to nie tylko ja potrzebuję energii, ale również mój aparat. Niskie temperatury potrafią błyskawicznie rozładować akumulatory, więc na ten plener zabrałem ich kilka, w tym te z możliwością ładowania przez USB. To było moje koło ratunkowe – mogłem naładować je w samochodzie lub przez powerbank i nie martwić się, że stracę okazję na idealny kadr. Używam zamienników oryginalnych akumulatorów właśnie z powodu możliwości ładowania ich przez złącze USB. To bardzo praktyczne rozwiązanie.
Przeczytaj też: Fotografia gwiazd bez tajemnic. Proste triki, dzięki którym zrobisz oszałamiające zdjęcia
Wspaniały spektakl natury
Zmieniałem obiektywy, bawiłem się perspektywą – szerokie kadry wykonane obiektywem o ogniskowej 14 mm ukazywały rozległe, zimowe pustkowia, a teleobiektyw o ogniskowej 200 mm pozwalał wyizolować detale – samotne drzewo nad brzegiem, zamarznięte odbicia w wodzie, a nawet ślady zwierząt w śniegu. Na chwilę zatrzymałem się, obserwując bielika siedzącego na wysokim drzewie a po chwili wydrę łapiącą ryby. Nie fotografuję zwierząt tak by wypełnić nimi cały kadr. Dla mnie są one częścią krajobrazu, uzupełnieniem scenerii, a nie jedynym tematem zdjęcia.
Po kilku godzinach intensywnej pracy czułem już zmęczenie, ale było warto. Natura, jak zawsze, przygotowała dla mnie spektakl, który zmieniał się z każdą chwilą. Plenery zimowe to wyzwanie, ale też nagroda – możliwość zobaczenia świata w zupełnie innym świetle. W końcu, gdy słońce zaczęło zmierzać ku horyzontowi, a niebo stało się jednolitą, bezchmurną taflą, wiedziałem, że to czas, by wrócić. Wyprawa dobiegła końca, ale już planowałem kolejny plener – bo zima nigdy nie pokazuje się w ten sam sposób dwa razy.
Moje NAJNOWSZE ZDJĘCIA znajdziesz w GALERII na stronie: https://waskiel.pl/podlasie/
Pamiętaj, że mój blog jest bogatym źródłem informacji i inspiracji dla fotografów.
Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję,
masz możliwość wyrażenia swojego uznania,
na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.