Jaka jest rola przypadku w fotografii? Czy wszystko można zaplanować? Czy wszystko warto planować? A może trzeba poddawać się wyłącznie temu, co przynosi nam los? Serdecznie zapraszam Cię na opowieść, podczas której dowiesz się, jakie podejście do fotografowania naprawdę się opłaca.
Czy warto fotografować spontanicznie
👉 Opanuj Najskuteczniejsze Techniki Fotografowania | Kursy Fotografii Online Od Podstaw
Należę do osób, które w środku nocy wychodzą na plener z pewnym pomysłem, co będę dziś robić. Z reguły kieruję się prognozą pogody, ponieważ pogoda w fotografii pejzażowej odgrywa bardzo ważną rolę. Można za jej pomocą zbudować piękny kadr nawet w dość przeciętnym miejscu.
Na ogół fotografuję w miejscach dla większości ludzi właśnie niepozornych i banalnych. Nie mam tu, na Podlasiu, wyniosłych gór, pięknych pagórków, czy wspaniałego wybrzeża morskiego. Dominują niziny i może dlatego muszę się bardziej starać, aby z tych tak zwykłych miejsc wydobyć piękno? Jeśli jest zbyt łatwo, nie rozwijamy się.
Jak wybieram miejsce do fotografowania
Ostatni mój plener zaplanowałem jako związany z rozlewiskami Narwi i Biebrzy – fotografowanymi jeszcze w nocy i o wschodzie słońca. Prognoza pogody wskazywała na szansę pojawiania się łagodnych i niezbyt gęstych chmur właśnie w okolicy godziny 7 – 8, kiedy słońce o tej porze roku pojawia się w okolicach horyzontu.
Jak zwykle chciałem zastosować swoją zasadę – odszukaj dobry pierwszy plan i umieść go na tle dramatycznego nieba. A była spora szansa na zastosowanie takiego rozwiązania.
Jednak już podczas podróży w wybrane miejsce zauważyłem, ze mój plan się nie powiedzie. Rzeczywisty układ chmur nie odpowiadał temu, który był wyrysowany na mapach pogodowych i na zdjęciach satelitarnych. Powłoka chmur zmieniała się na tyle szybko, że od razu było widać: na wschodzie będzie ona gęsta i nieprzenikniona. W tej chwili pomyślałem sobie: no dobrze, ale nad głową mam księżyc nieomal w pełni, który obserwowałem poprzedniego dnia i będzie on przecież efektownie zachodził.
Popatrzyłem co się dzieje na północnym – wschodzie. Nadciągał kolejny pas chmur. Jednak szybko podjąłem decyzję… zmiana planów. Zadałem sobie pytanie skąd mogę obserwować zachód księżyca z szansą na jego sfotografowanie. Przydała się znajomość terenu i na kilkadziesiąt minut przez zachodem słońca znalazłem się w dobrym miejscu.
Księżyc stawał się z każdą chwilą coraz mniej jasny i jego odbite światło stawało się coraz cieplejsze jakby złote. Pięknie kontrastowało z chłodną barwą wody w której odbijały się fragmenty bezchmurnego nieba. Szukałem wyrazistych konturów drzew stających w rozlewiskach Narwi i obserwowałem, jak przesuwa się światło. Trzeba było nadążać za nim przechodząc z miejsca na miejsce. Co ze statywem i umieszczonym na nim aparatem nie było takie łatwe.
Na chwilę pojawił się inny fotograf – jak się okazało oglądający mój kanał na YT Bogusław – którego pozdrawiam, jednak temat go nie zainteresował i pojechał dalej szukać innych motywów. Ja zaś przyglądałem się księżycowi, który spadał coraz niżej, ale patrzyłem też z niepokojem na napływającą warstwę gęstych chmur. Po chwili księżyc zniknął za nią. Widziałem, że chmury mają lukę u swej podstawy i myślałem, że być może tarcza Księżyca w niej się pojawi tuż przed samych zachodem. I tak się też stało. Powoli pojawił się bym mógł go zobaczyć i sfotografować w pełnej okazałości, a potem szybciutko zniknął za kolejną warstwą niskich chmur.
Na co zwracam uwagę podczas fotografowania
Nie interesuje mnie tylko astrofotografia, a zachwyca łączenie różnych zjawisk. Dlatego nawet nie staram się fotografować tak, aby pokazać całą tarczę księżyca w kadrze. Chciałem zanotować niezwykłość zjawisk, jakimi są rozlewiska Narwi oraz zachodzący nad nimi księżyc w pełni. Wykorzystałem dwa obiektywy długoogniskowe 200-500 mm oraz 70-200 mm. W zupełności wystarczyły, abym mógł uzyskać zamierzony efekt.
Za plecami na wschodzie miałem solidną warstwę chmur i dopiero około 30 minut po nominalnym wschodzie pojawiło się nad nią słońce, które pięknie oświetlało dolinę Narwi i Biebrzy. Na krze lodowej pokrywającej część rozlewisk przycupnęły ptaki, które odpoczywają w czasie przelotów. Widziałem gęsi, łabędzie i żurawie. Podczas fotografowania zachodu księżyca kilkukrotnie przez mój kadr przeleciały klucze spłoszonych gęsi. Jednak było na tyle ciemno, że przy dłuższym czasie ekspozycji nie zarejestrowały się ciekawie w kadrze.
Moja sesja nie nawiązywała kompletnie do moich związanych z nią założeń i planów. W zasadzie była tożsama jedynie miejscem ponieważ chciałem przecież fotografować rozlewiska. Musiałem już w czasie podróży kompletnie zmienić moje plany.
Jednak nie narzekam i bardzo się cieszę z otrzymanych darów. Dostałem więcej niż chciałem. Przecież malowniczy zachód księżyca w pełni – na który wcale nie liczyłem – jest zjawiskiem o wiele rzadszym niż wschód słońca.
Odpowiadając na dzisiejsze pytanie rola przypadku fotografii krajobrazowej jest ogromna. Jednak to od nas zależy, czy chcemy skorzystać z szans, które się pojawiają, czy potrafimy z nich skorzystać, czy jesteśmy otwarci na zmiany. Rzeczywistość jest o wiele bogatsza niż nasze standardowe plany i zamierzenia… warto korzystać z każdej okazji na dobre zdjęcia.
Zobacz inne filmy z serii PRZERWA KAWOWA: