Trwa nieustanny festiwal skandali wokół wielkich konkursów fotograficznych. Sypią się protesty i trwają spory. Nagrody są przyznawane, po czym szybko odbierane. Podobno skandal jest jedną ze skuteczniejszych form promocji, ale dla mnie kolejne informacje na ten temat stają się po prostu żenujące. Nawet już nie mam ochoty na oglądanie pokonkursowych galerii.
Nie wiem, dlaczego nikt nie chce głośno przyznać, że konkursy fotograficzne w dzisiejszym świecie nie mają dla fotografów żadnego realnego znaczenia (czasami istotny bywa tylko aspekt finansowy, – jeżeli główna nagroda jest wysoka). Czy jakakolwiek nagroda w konkursie obarczonym złą renomą (a takie jest pokłosie kolejnych afer) ma jakieś znaczenie? Nie ma żadnego!
Być może nagroda bywa katalizatorem sukcesu? Jednak właśnie, dlatego tak wielu „głodnych sukcesu” , zwiedzionych marzeniami, decyduje się na oszustwo. Nieprzestrzegane są żadne kodeksy i regulaminy. Już dawno stało się coś bardzo złego i dlatego kompletnie nie śledzę owych konkursowych zmagań. Jedne konkursy w gruncie rzeczy służą promocji konkretnych ideologii inne wielkich producentów lub usługodawców a fotografowie i ich zdjęcia stają „usłużnymi idiotami” w działaniach marketingowych. Na dobre zdjęcia, ale „nie po linii i na bazie” – czyli nie pasujące do wizerunku firmy… nie ma tam miejsca.
Warto w tym miejscu wspomnieć o całej kategorii krajowych pseudo konkursów z regulaminami urągającemu polskiemu prawu autorskiemu. Służą tylko do budowania bezpłatnych baz zdjęć. Kiedyś z nimi walczyłem, ale od pewnego czasu uznałem swoje działania za bezcelowe. Są przecież w Polsce instytucje, które powinne zajmować się obroną praw autorskich twórców a nie tylko budowaniem pałaców dla swoich urzędasów.
Po prostu oglądam zdjęcia. Patrzę na zdjęcia różnych fotografów i nie dla mnie jakiekolwiek znaczenia czy otrzymali oni za te kadry jakąś nagrodę w fotograficznym konkursie!
Marek Waśkiel