Na kilka godzin wpadłem w pułapkę definicji. Sięgnąłem do słownika i kilku pomniejszych źródeł aby zapoznać się czym w zasadzie jest krajobraz, czyli to co z taką namiętnością fotografuję? Nie był to dobry pomysł ponieważ bardzo szybko wszedłem na niezłą minę! Nie będę tu przytaczał wszystkich określeń ale okazuje się, że za krajobraz uważa się ogół cech przyrodniczych i antropogenicznych wyróżniających określony teren, zespół typowych cech danego terenu.
Nieco dalej czytamy, że coś co nazywamy „krajobrazem antropogenicznym”, jest krajobrazem przekształconym przez człowieka. W jego skład wchodzą np. domy, chodniki, fabryki, mosty, drogi, zasadzone drzewa itp. Jego przeciwieństwem jest krajobraz pierwotny.
Zatem jako fotograf krajobrazu mogę fotografować nieomal wszystko i nazywać to „fotografią krajobrazową”! Muszę się przyznać, że od dawna taką szeroką definicję stosowałem nie utożsamiając fotografii krajobrazowej z uwiecznianiem w kadrach wyłącznie naturalnej przyrody. Zresztą myślę, że na świecie jest bardzo mało miejsc, które nie zostały w jakiejś mierze przekształcone przez człowieka. Zaś wszystko to co nazywamy naturalnym środowiskiem, nie jest już dla nas takie naturalne! Proszę pomieszkaj bez cywilizacyjnych udogodnień przez 3 dni w lesie aby się o tym przekonać.
Jednak teraz czuję się zdecydowanie lepiej. Mocno poszerzyłem swoją szufladkę! Świetnie, że mogę nadal fotografować wszystko i wszystkich i nazywać to fotografią krajobrazową
Na zdjęciu: Prawdziwy koniec jesieni. Mocny nocny przymrozek skuł lodem staw i pływające na jego powierzchni jesienne liście.