Odkryj prawdziwą radość fotografowania

Obraz przedstawiający logo portalu fotograficznego waskiel.pl

Konstrukcja kanonu w fotografii

utworzone przez | kwi 27, 2023 | Nauka Fotografii | 18 Komentarze

Jak to się dzieje, że niektóre fotografie stają się ważne, a inne przemijają bez echa? W jaki sposób twórcy trafiają na piedestał i zyskują miano wielkich artystów? Czy decydują o tym czynniki obiektywne – takie jak talent, umiejętności czy też przypadek, a może zupełnie coś innego? Dowiesz się z tego artykułu.

Co decyduje o tym, że niektóre fotografie stają się ważne, a inne nie

Wiele osób posługuje się pojęciem kanonu. Mam na swojej półce wiele książek np. pod tytułem „1000 zdjęć, które trzeba zobaczyć”, „najważniejsze zdjęcia XX wieku”, „najważniejsi fotografowie” czy też „historia fotografii”. To one wyznaczają umiejscowienie zdjęć oraz twórców w hierarchii.

Te są istotne, ważne i cenne – także pod względem materialnym – a tamte kompletnie nic nie warte.

Czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, jak przebiega budowa kanonu? Na czym polega jego tworzenie?

Konstrukcja kanonu to najczęściej budowa mitu, czyli tworzenie dogmatu o dziełach i twórcach ponoć najważniejszych w dziejach ludzkości. Dogmat to termin oznaczający wersję doktryny uznaną za obowiązującą.

W różnych dziedzinach sztuki można uznać go za odgórnie ustaloną prawdę, niepodlegającą podważaniu, a każdy kto go neguje jest uważany nieomal za przestępcę albo za co najmniej wariata. Dzięki takim ustaleniom pojawiają się określenia „geniusz sztuki”, „wielki artysta” itd.

Budowa kanonu i jego wpływ na twórców

Kanon jest konstruowany i zmieniany nie tylko z powodów estetycznych, ale także z powodów np. politycznych, społecznych, socjologicznych i nie jest niczym stałym. Jego stan jest jednak intensywnie broniony przez pewne środowiska.

Przede wszystkim za sprawą wartości materialnych dzieł sztuki, stworzonych przez uznany kanon. Wielkie dzieła muszą mieć aurę wyjątkowości (tajemniczy uśmiech Mona Lisy), uznanego za mistrza autora oraz wyjątkową wartość materialną. Kanonu nie tworzy się wyłącznie opierając się na wartościach estetycznych. Pieniądze wydawane na dzieła sztuki najdą im dodatkowej wartości, najszybciej wprowadzając dzieło i artystę do kanonu sztuki.

Wyobraźcie sobie sytuację, w której nagle mówimy, że obraz Mona Lisy jest bez sensu, wdzięku i wartości. Ustają pielgrzymki do muzeum, aby je zobaczyć, a kolekcjonerzy dowiadują się, że utopili fortunę w zbiory nic nie wartych płócien.

Giorgio Vasari jako twórca pierwszego kanonu w europejskiej sztuce

Twórcą pierwszego kanonu w europejskiej sztuce był Giorgio Vasari. W XVI w. przygotował on zbiór biografii najwybitniejszych artystów włoskich od Cimabuego do Michała Anioła. Przedstawił w niej renesansową koncepcję historiograficzną, zakładającą upadek dawnej antycznej sztuki w średniowieczu i jej stopniowe odradzanie się od czasów Giotta, aż do kulminacji w osobie Michała Anioła.

Jest to teoria z gruntu błędna, ale do dziś funkcjonująca jako mit. Walka z mitami jest pozbawiona sensu. Vasari często nazywany jest „pierwszym historykiem sztuki” i to on stworzył pierwszy kanon wielkich europejskich artystów i ich dzieł. Także fotografia tworzy swój kanon: zdjęć i twórców. Często oparty na półprawdach i mitach. Popatrzmy na kilka historii.

Przypadek Ansela Adamsa i Vivian Maier

Pewien fotograf był przyjacielem ważnego polityka. Polityk pomógł mu w zorganizowaniu wystawy, na którą zaprosił śmietankę towarzyską stolicy. Nadano jej wielką rangę, także medialną.

Potem przygotowano aukcję, a fotograf dostał rządową robotę, mogąc całymi dniami robić zdjęcia (były one publikowane w różnych rządowych mediach). Stał się najbardziej znanym fotografem pejzażu, a miejsca w których fotografował odwiedzane są przez wielu współczesnych twórców.

Bez wątpienia miał talent – ale czy wśród mu współczesnych nie było innych, równych talentem, a nawet go przewyższających? Jednak nikt o nich nie pamięta. Tak przebiegała kariera Ansela Adamsa.

Na drugim krańcu Stanów Zjednoczonych, w Nowym Jorku, mieszkała pewna kobieta. Była opiekunką do dzieci i równocześnie pasjonatką fotografii. Każdą wolną chwilę poświęcała fotografii. Zrobiła mnóstwo wspaniałych zdjęć, których świat nigdy nie widział. Ponieważ nie miała pieniędzy na zrobienie odbitek. Jej archiwum stanowiły negatywy, częściowo nawet niewywołane.

Archiwum odnaleziono przypadkowo, dopiero po jej śmieci, na magazynowej wyprzedaży. Vivian Maier okazała się być znakomitą i nieznaną nikomu za życia fotografką,  a jej prace przynosiły sławę i pieniądze bardziej odkrywcom jej zdjęć, niż jej samej.

Nasze fotograficzne życie przebiega na ogół gdzieś pomiędzy tymi skrajnościami. Warto pamiętać, że do kanonu wchodzi się przez stworzenie wizerunku twórcy. Często mówi się, że sztuka to jednoczesne kopiowanie i uzupełnianie. Moim zdaniem generalnie historia to zapominanie i przypominanie, a rynek sztuki jest najczystszej wody manipulacją. Obecnie uznany twórca musi być utożsamiany przede wszystkim z sukcesem finansowym.

Portret Afganki i manipulacja opowieścią

Zdjęcia regularnie zyskują miano kultowych. Często powiada się, że jedno zdjęcie – jeden obraz jest wart więcej niż 1000 słow. Człowiek potrafi go szybko zinterpretować i zapamiętać.

Faktem jest, że historia, szczególnie XX wieku, jest wypełniona faktami znajdującymi swoje odbicie w fotografii. Przyjęło się uważać, że zdjęcia mówią prawdę, tylko prawdę i zawsze prawdę.

Jednak już nieomal od zarania fotografii wkradła się w nią możliwość fałszowaniu obrazu. Pierwszym sposobem jest podpisanie zdjęcia. Słowa nadają obrazowi kontekst oraz objaśniają widzowi sposób myślenia o zdjęciu.

Jednak nie tylko objaśniają, ale niezwykle często zmuszają do konkretnego odbioru, jednoznacznej interpretacji. Dlatego nigdy nie czytam na wystawach fotograficznych podpisów pod zdjęciami, ani nie robię tego w przypadku oglądania albumów czy prac fotograficznych.

Najpierw niech opowiada obraz, a potem dopiero zaczynam czytać podpisy.

Jak wykazują badania wydawców prasy, 80% odbiorców nie czyta artykułów w czasopismach, a jedynie ogląda zdjęcia i czyta do nich podpisy i na tej podstawi wydaje opinie o artykule. Dlatego tak wielką uwagę przykładało się kiedyś do doboru ilustracji i podpisów pod zdjęciami. Teraz to chyba już nie jest tak powszechne.

Jednak historia fotografii jest związana nie tylko z manipulacją słowem, które ma narzucić określoną interpretację, często odmienną od intencji fotografującego. Niezwykle często manipulowało się także samym obrazem. Np. Stalin na niektórych zdjęciach się pojawiał, chociaż nigdy nie był obecny na jakiś wydarzeniach, a na innych zdjęciach ze Stalinem znikały różne osoby popadające w jego niełaskę.

Tak działał element propagandy. Jednak jest ona obecna nadal. W dzisiejszych czasach równie często narzuca nam się jakąś interpretację.

Popatrzmy na jedno z bardzo znanych ujęć, które widział prawie każdy tzw. „Portret Afganki”. To zdjęcie jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych dzieł na świecie. Portret szybko stał się symbolem wojny w Afganistanie oraz sytuacji uchodźców na całym świecie.

W przeszywającym spojrzeniu zielonookiej dziewczynki odbija się strach przed wojną – a przynajmniej taki wydźwięk nadano temu zdjęciu. Dopisano przy tym całą historię powstawania tego ujęcia. Okazało się, że w dużej mierze nieprawdziwą. Dopiero niedawno jeden z dziennikarzy dotarł do bohaterki zdjęcia i opisał jej opowieść. Opowiada w niej, że zdjęcie zostało wykonane bez zgody bohaterki, a także wbrew woli dziewczynki.

W sprzeczności z jej kulturą i prawem do prywatności. Była uczennicą islamskiej szkoły, kiedy jej oczy wypatrzył Steve McCarry- fotograf, który wykonał to zdjęcie. Przed sesją zdjęciową wszedł do żeńskiej szkoły religijnej w obozie dla uchodźców.

Tam dostrzegł zielone oczy Guli, chociaż próbowała zakryć twarz. McCurry poprosił wychowawcę, by nakłonił ją do pozwania. Zdjęcie wykonano w specjalnie przygotowanym miejscu z dobrym oświetleniem. 12-latka została zmuszona do pokazania swojej twarzy przed aparatem obcego mężczyzny, którego nigdy nie spotkała. Zatem jej oczy wyrażają być może strach, nie tyle przed wojennymi działaniami, co przed obcym mężczyzną, który nie szanował jej przekonań, zasad obowiązujących w tamtym świecie.

Zresztą, jeśli się przyjrzymy archiwom zdjęciowym, to podczas tego pobytu zostało wykonanych więcej ujęć innych dziewcząt. Wybrano to jedno i poprzez opis nadano znaczenie, które wiele osób przekonało do zainteresowania się wojną w Afganistanie. Fotograf po 17 latach od tamtego czasu odnalazł bohaterkę zdjęcia, które przyniosło mu sławę. Przez ten cały czas jednak nie wiedział nawet, jak bohaterka jego zdjęcia ma na imię. Dla niej powtórne spotkanie z fotografem nic nie znaczyło – ba, przyniosło nawet potem trochę kłopotów, ale media na całym świecie były zachwycone tym powrotem do przeszłości.

Manipulacja w fotografii czy warto

Wkrótce okazało się, że pomimo reporterskiej sławy fotografa zaangażowanego w sprawy polityczne i społeczne, McCurry upiększał swoje zdjęcia poprzez usuwanie fragmentów, tak by miały lepszą kompozycję lub wręcz aranżował zdjęcia, mające być reporterskim przekazem. Znajdując się w poważnych opałach, nie odnosząc się do konkretów, powiedział, że nie uważa się za reportera, ale za gawędziarza opowiadającego ważne dla świata historie w elegancki sposób.

Nie sądźmy, że jest to jeden przypadek. Mnóstwo fotografów w pogoni za pieniędzmi i sławą fotoreporterów manipuluje swoimi obrazami albo przedstawia jako reporterskie ujęcia kadry, które zostały zaplanowane od początku do końca i zrealizowane niczym fragment filmowej sceny. Co chwila odbierane są nagrody w konkursach na reportaż, zdjęcia podróżnicze albo przyrodnicze, ponieważ okazuje się, że nie spełniały jednak warunku naturalności ich wykonania. Np. wilk z zoo został przedstawiony jako żyjący w górach na wolności, a to atrapa udawała żywego mrówkojada, a to dramatyczną scenę na dworcu tworzyli znajomi fotografa.

Pojawiają się jednak opinie, że tzw. zdjęcia robione podczas wojen, demonstracji czy pokazujące problemy świata są ważniejsze od zdjęć wykonywanych codziennie (rodzinie, pejzażom czy domowym zwierzętom).

Zdjęcia nie zmieniają świata, nie zapobiegają wojnom i katastrofom oraz prawie nikogo nie wyprowadzają z biedy i wyzysku. Wielu autorów chciałoby mieć takie uzasadnienie swojej twórczości. Kiedy odkrywają, że nie mają na nic wpływu, popadają we frustrację i często ich życie kończy się tragicznie. Na czym najczęściej potem bogacą się ci, którzy publikowali ich prace i nie chcieli im w tych tragicznych chwilach pomóc.

Nie musimy mieścić się w fałszywie kreowanym kanonie ważnych twórców oraz ponoć ich istotnych dzieł.

Nie ma sensu pogoń za iluzją. Ważniejszy jest fakt, że nasze osobiste i codzienne fotografowanie pomaga wzbogacać wrażliwość i poszerza widziany obraz świata. Pozwala odkrywać w sobie nowe pokłady zachwytu otaczającym nas światem i zezwala na bycie twórcą. Wbrew obiegowej opinii – świat jest piękny, bezpieczny i spokojny. Nasza uwaga kierowana jest w miejsca dziejących się dramatów – najczęściej abyśmy nie przyglądali się sprawom ważnym i, broń Boże, nie wyciągali samodzielnych wniosków.

W fotografii, tak jak w każdej dziedzinie twórczości, jest oczywiście miejsce na manipulacje obrazem oraz na inscenizacje. Dlatego doskonale znajdują się tu też propagandyści, starający się wymusić określone reakcje u widza, a my musimy o tym pamiętać oglądając zdjęcia. Warto nie bać się wyrażania swoich opinii i tworzenia swego kanonu piękna w fotografii. W tej chwili może się nam nie podobać to co inni uważają za cudowne. Być może w przyszłości nasza opinia się zmieni, a być może jeszcze bardziej utwierdzimy się w swoich przekonaniach oraz odczuwaniu piękna.

Napisany przez: Marek Waśkiel

Fotografik, obieżyświat, bloger. Współpracował z magazynami National Geographic, Podróże, Maxim, Focus, Dom i Świat oraz wieloma innymi tygodnikami i dziennikami. Był fotoedytorem w miesięczniku Podróże i zastępcą redaktora naczelnego w magazynie Poznaj Świat. Popularyzator wiedzy o fotografii prowadzący warsztaty i kursy, autor kilku albumów fotograficznych, poradników fotograficznych oraz przewodników turystycznych. Miłośnik Polski Wschodniej i dawnych Kresów Rzeczypospolitej. Zobacz moje najnowsze zdjęcia na FB oraz odwiedź Mój Kanał na YouTube .
Ikona kawy.

Cieszmy się chwilą przy filiżance aromatycznej kawy

Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję, masz możliwość wyrażenia swojego uznania, na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.

Przycisk postaw kawę.

Aktualizacja: 27 kwietnia 2023

Obraz przedstawiający jak wygląda darmowy e-book o fotografii.

Darmowy Poradnik "Jak Się Uczyć Fotografii"

Zapisz się na newsletter i pobierz bezpłatny poradnik, który da Ci nowy impuls do twórczego fotografowania. Przeczytasz go jednym tchem.

Zostałeś zapisany na listę! Sprawdź skrzynkę email i potwierdź swój adres.