Zapewne pamiętacie tytułową Bajeczka o osiołku Aleksandra Fredry?
Osiołkowi w żłoby dano,
W jeden owies, w drugi siano.
Uchem strzyże, głową kręci.
I to pachnie, i to nęci.
Od którego teraz zacznie,
Aby sobie podjeść smacznie?
Trudny wybór, trudna zgoda –
Chwyci siano, owsa szkoda,
Chwyci owies, żal mu siana.
I tak stoi aż do rana,
A od rana do wieczora;
Aż nareszcie przyszła pora,
Że oślina pośród jadła –
Z głodu padła.
Jaki jest morał
Generalnie morał z tej przypowiastki jest taki, że niezwykle często trzeba podejmować decyzję i że na ogół nie można mieć wszystkiego, co by się chciało. Brak zdecydowania, nieustanne odwlekanie podjęcia decyzji oraz niekończące się rozważania co jest dla nas lepsze mogą doprowadzić do tego, że finalnie nie będziemy mieli nic! Nadmiar możliwości dla wielu osób powoduje wyłącznie problemy. Osiołek padł martwy ponieważ rozmyślając od czego zacząć, na co się zdecydować zapomniał, że jest po prostu głodny. Mając przed sobą wszystko co najlepsze, skończył bardzo marnie.
Podobnie ma się sprawa z fotografią. Często pomimo najbardziej sprzyjających okoliczności fotograf nie będzie miał ani jednego kadru. Nawet nie spodziewałem się jak szybko przyjdzie mi doświadczyć sytuacji z poprzedniego blogowego wpisu.
Przygoda z księżycem
Czekałem na wschód księżyca w pełni. Niestety warstwa chmur przykrywała tę część nieba, gdzie owe zjawisko miało nastąpić. Za moimi plecami rozwijało się natomiast fantastyczne, (chociaż dość banalne zjawisko), jakim jest zachód słońca. Przerwać oczekiwanie na tarczę księżyca, czy już popędzić na drugą stronę dolinki, aby uchwycić ostanie promienie słońca? Wreszcie ruszyłem wykonałem kilka kadrów i popatrzyłem za siebie.
Tak, tak masz rację, za moimi plecami spod warstwy chmur zaczęła wyłaniać się tarcza naszego satelity. I znowu pędziłem na drugą stronę dolinki, ponieważ chodziło mi o zdjęcie z ciekawym planem, na którym księżyc będzie jednym z elementów skomponowanego kadru.
Na zachodzie, krwiste chmurzaste niebo w złotych kolorach a na wschodzie wielkie koło księżyca, które… za chwilę znowu przykryła warstwa chmur. I wiecie, co, poczułem się jak ów osiołek. Nie to, że martwy o nie! Jednak miałem do siebie żal, że dałem się tak naturze skołować.
Powstało kilka kadrów, ale nie są takimi, jakimi je sobie wyobrażałem. Po prostu nie jestem z nich zadowolony. Wyciągnąłem ze swej przygody wnioski i następnego wieczoru skoncentrowałem się wyłącznie na zasadniczym temacie. Wszystko udało się całkiem zgrabnie.
Uważajmy na nadmiar pomysłów
Wiem, że wiele osób ma ów problem: widzi nadmiar potencjalnych świetnych tematów, które pragnie sfotografować w bardzo krótkim czasie. Teraz, nieomal jednocześnie – wszystko co pojawi się przed obiektywem. Moja przygoda świadczy o tym, że wszyscy fotografowie mają z tym kłopoty. Jednak, jeżeli nie chcemy skończyć jak ów osiołek, (zapewne nie martwi, ale z pewnością bez udanych kadrów) musimy nieustannie dokonywać wyborów i podejmować decyzję: co i jak sfotografować? Nie za wiele i nie od razu wszystko w jednej chwili. Inaczej grozi nam fotograficzna sieczka byle jakich kadrów!
Marek Waśkiel