Spędziłem siedem nocy pod podlaskim niebem, czatując przede wszystkim na meteory z roju Perseidów. Fantastyczna pogoda zapewniła mi wspaniały spektakl. Z reguły od 21.00 do około 3.00 wlepiałem oczy w rozgwieżdżone niebo i przeżywałem cudowną przygodę. Po powrocie do domu zdarzało mi się czytać wpisy rozczarowanych obserwatorów nieba, którym nie udało się zobaczyć śmigających po niebie meteorów. Czy zatem można uznać, że tak szeroko popularyzowane obserwacje Perseidów to kolejna medialna ściema?
Według mnie absolutnie nie można tak mówić. Rozczarowanie może wynikać z kilku przyczyn, a z podstawową uważam: fatalne miejsce obserwacji. Większość zbiorowych imprez była organizowana w dużych miastach, które w nocy są rzęsiście oświetlone. Na nic zdaje się wygaszanie stadionów i mostów! W mieście i w promieniu około 50 km od niego nadal jest zbyt jasno i nie uda się zobaczyć… no właśnie czego?
Wydaje mi się, że wiele osób nakręcana medialnymi wpisami spodziewała się deszczu meteorów, efektownie przecinających niebo dokładnie takich jakie można zobaczyć w fabularnych filmach o zagładzie Ziemi. Filmowe meteory są wykreowane przez komputery speców od efektów specjalnych i chyba dobrze, że takie skały w rzeczywistości nie sypią się nam na głowę. Rój meteorów jest zjawiskiem polegającym na spalaniu się drobinek materii z roju meteoroidów w górnych warstwach atmosfery ziemskiej. Drobinki spalają się efektownie ale z reguły nie kreślą na niebie gigantycznych kresek. Są jak mignięcia. Chociaż zdarzają się bardzo jasne i długie błyski i takich kilka też widziałem.
I na koniec kolejny ważny aspekt czyli kierunek obserwacji. Perseidy powinne nadlatywać z określonego miejsca na nieboskłonie wyznaczanego przez tzw. radiant. Jest to niewielki obszar lub punkt na sferze niebieskiej, w którym przecinają się przedłużone wstecz pozorne drogi meteorów czyli, z którego „rozbiegają się” drogi meteorów. Jednak nie wszystkie meteory „wiedzą”, że powinne wylatywać z konkretnego zaplanowanego przez człowieka miejsca i latają, gdzie chcą. Rzeczywiście wiele nadlatuje z określonego kierunku, ale równie wiele efektownych rozbłysków powstaje w różnych innych częściach nieba.
Tyle o obserwacji a co z fotografowaniem? Piszę o tym między innymi dlatego, że fotograf krajobrazu powinien wiedzieć, gdzie i kiedy ustawić aparat. Ustawienia ekspozycji i innych parametrów to w gruncie rzeczy prościzna, której podstawy opisałem TUTAJ.
Natomiast techniczne uwagi o fotografowaniu tzw. Szlaków Gwiazd podczas pełni księżyca opisałem w Tym Miejscu.
Marek Waśkiel