Uwielbiam zajmować się tym, co każdy pasjonat fotografii powinien robić jak najczęściej, czyli fotografowaniem. Nie teoretyzowaniem, nie przeglądaniem informacji o sprzęcie, czy rozbijaniem na części pierwsze problemu – czy lepiej fotografować takim czy siakim aparatem lub obiektywem. Nic lepiej nie leczy z zajmowania się błahymi i trzeciorzędnymi sprawami, niż solidny zimowy plener. A lutowe plenery tego roku maiłem rzeczywiście „lute”, czyli po prostu zimne i trudne. Jednak efekty są na tyle dobre, że z perspektywy czasu mam pewność, że warto było się męczyć. Zatem – jak powstały moje najciekawsze zdjęcia w lutym? Oto moja opowieść o zimowej fotografii. Zapraszam.
Zimowe poranki są znakomitym czasem na fotografowanie o złotej godzinie. fot. Marek Waśkiel
Zimowego fotografowania ciąg dalszy
Zimowe fotografowanie wymagało dobrego przygotowania oraz skutecznej realizacji. Z jednej strony trzeba przecież zadbać dobrze o siebie, bowiem długie przebywanie w niskich temperaturach nie jest komfortowe. Zaś z drugiej strony wymagania stawiane przez naturę są bardzo dobrym testem dla sprzętu i umiejętności fotografowania.
Po bardzo obfitych opadach śniegu, podróżowanie stało się trudne. Drogi na Podlasiu zostały zawalone grubą warstwą śniegu, a służby nie poradziły sobie z odśnieżaniem. Z łatwością można było zakopać się w śnieżnych zaspach, więc podróżować trzeba było z rozwagą.
Zatrzymywać się tam, gdzie nie było dojazdu oraz rozsądnie wycofywać się z miejsc, gdzie nagle na drodze pojawiały się śnieżne bariery. Nawet prawdziwie terenowe samochody miały kłopoty z przedarciem się przez zwały białego puchu.
👉 Kurs fotografii dla absolutnie początkujących
Drugim problemem był mróz. Przez kilka tygodni ustabilizował się w przedziale od minus 13 do minus 18 stopni, co kilka dni spadając poniżej minus 20. Kiedy patrzę na prognozę pogody z tak niskimi temperaturami znacznie spada mi chęć do nocnej pobudki oraz przybycia przed świtem w wybrane miejsce na plener.
Samo zakładanie ubrań przedłuża się o kilka minut, trzeba bowiem włożyć na siebie kilka dodatkowych warstw odzieży.
Niezbędne jest przygotowanie ciepłych napojów w termosach oraz dobrej porcji jedzenia, bowiem mróz bezwzględnie wyciąga z nas energię. Podobnie znacznie więcej energii w takie mroźne dni potrzebują aparaty. Akumulatory na mrozie błyskawicznie mogą tracić swoją moc.
Za przyczyną dużych opadów śniegu (oraz nieudolności służb oczyszczających) zostałem zablokowany na kilka dni w mieście, wówczas po prostu wybrałem się na spacer z aparatem po pobliskim parku. Zabrałem aparat z jednym obiektywem i ćwiczyłem.
Bowiem najważniejsze są nieustanne ćwiczenia i praktyczne fotografowanie.
Wiedzę zdobytą w różnych miejscach trzeba stosować podczas wykonywania własnych zdjęć i konfrontować porady oraz opinie z praktyką.
Okazało się, że ów spacer był bardzo przydatny, ponieważ pozwolił mi na bardzo dobre poznanie aparatu, który mam od niedawana.
Kilkadziesiąt ćwiczeń i zdjęć wykonanych podczas wędrówki przez ośnieżony park miało wielkie walory edukacyjne.
Zdarza mi się oglądać i fotografować pejzaże pełne równocześnie piękna i grozy. fot. Marek Waśkiel
Czym zajmuję się w zimowe miesiące
Wieczorami prowadziłem zajęcia kursu fotografii dla początkujących i średniozaawansowanych, które odbywają się w formie szkoleń online w mojej internetowej szkole fotografii.
Są to 10 tygodniowe zajęcia, podczas których spotykamy się wieczorem raz tygodniu. Uczę fotografii, prowadząc wykłady na żywo, zadaję fotograficzne prace domowe, omawiam zdjęcia, które tworzą uczestniczki i uczestnicy kursu oraz odpowiadam na wszystkie pytania i wątpliwości.
Kurs od lat cieszy się ogromną popularnością, a kolejna jego edycja zaczyna się w kwietniu.
Jeżeli jesteś osobą absolutnie początkującą, albo chcesz uporządkować swoją wiedzę o fotografii, ten kurs jest w sam raz dla Ciebie. Absolwenci internetowej szkoły fotografii uczestniczą w Markowej Grupie Wsparcia, czyli fotograficznym klubie, gdzie mogą rozwijać swoją pasję m.in. poprzez realizację fotograficznych zadań miesiąca oraz konkursów na zdjęcie miesiąca.
Z wielką przyjemnością oglądam i omawiam zdjęcia osób uczestniczących w moich kursach wideo. Osoby uczą się na takich kursach indywidualnie, a ja raz w miesiącu przygotowuję specjalny film, w którym podkreślam „plusy dodatnie” i „plusy ujemne” kadrów powstałych w czasie minionych 30 dni 🙂
Jak widzisz, mam sporo zajęć związanych z kontaktami z uczestnikami moich kursów fotografii, dlatego nie omawiam zdjęć nadesłanych mi przez inne osoby – nie mam na to po prostu czasu. Warto więc zostać uczestnikiem moich kursów, aby korzystać z dodatkowych przywilejów.
Spacer ku zachodzącemu słońcu . fot. Marek Waśkiel
Kilka spostrzeżeń o zimowym fotografowaniu
Na ogół zimowe plenery są trudniejsze od tych odbywanych w innych porach roku (przede wszystkim z powodu mało komfortowych warunków atmosferycznych).
Tuż przed wyjazdem sprawdzam jeszcze raz prognozę pogody i zakładam, że będzie gorzej – czyli bardziej zimno, więcej opadów i mniej przejaśnień, niż mi się wydaje.
Sam proces fotografowania zimą jest tylko nieco odmienny. Mnóstwo rzeczy robi się wolniej i mniej sprawnie oraz mniej precyzyjnie.
Wiadomo także, że zimą jest dużo jasnych przestrzeni, z którymi trzeba sobie radzić. Pojawiają się olbrzymie kontrasty i zaczynają doskwierać kłopoty z przemarzniętym sprzętem.
Duże połacie śniegu działają jak gigantyczna płaszczyzna odbijająca oraz nabierają koloru światła.
Zatem rano, jeszcze przed świtem, śnieg może być niebieskawy, bowiem taki jest kolor nieba. Wschodzące słońca zabarwi go na cieplejsze kolory złotej godziny. Może też być niebiesko-szarawy (dokładnie tak, jak ciężkie chmury ponurego dnia nad naszą głową).
Matryca aparatu lubi niskie temperatury, ale gorzej jest z pozostałą elektroniką (zwróć szczególną uwagę na akumulatory) i częściami mechanicznymi w aparacie (tj. migawką, przysłoną oraz tworzywami sztucznymi).
Natomiast po kieszeniach blisko ciała z reguły upycham akumulatory i mam ich co najmniej kilka. Zimą aparat pożera gigantyczne ilości energii (podobnie jak my 😉 ).
Według mnie w trudnych warunkach lepiej sprawdzają się akumulatory oryginalne, ale zdania bywają podzielone.
Na pół godziny przed wschodem słońca zaczyna się piękny spektakl . fot. Marek Waśkiel
Korpus aparatu oraz obiektywy trzeba osłaniać przed padającym śniegiem.
Szczególnie w sytuacji, kiedy zauważymy, że śnieg się topi. Pamiętaj, że generalnie wilgoć jest wrogiem aparatów cyfrowych i nieuszczelnionych obiektywów. Najlepiej do ochrony nadaje się specjalny foliowy rękaw, który jest do kupienia w sklepach fotograficznych. Swego używam już od kilku lat, zaklejając pojawiające się w nim szpary taśmą klejącą.
Podczas intensywnych opadów unikam wymiany obiektywów, bo śnieg potrafi dostać się wszędzie. Jeśli już to robię – to stosuję szybką wymianę pod kurtką, klapą plecaka lub w miejscu osłoniętym od opadów.
W takich warunkach sprzęt najczęściej noszę w plecaku i wyciągam dopiero przed wykonaniem zdjęcia.
Podczas fotografowania zwierząt, aparat z obiektywem o długiej ogniskowej mam stale w pogotowiu, więc jest na wierzchu. Noszę go na specjalnym pasku BlackRapid.
Być może pamiętacie, że programowo nie używam filtrów UV na obiektywach, ale mam nałożone osłony przeciwsłoneczne, które osłaniają soczewkę przed przypadkowym uderzeniem i chronią ją przed padającym śniegiem.
Jak zwykle podczas fotografowania używam lustrzanek i bezlusterkowców oraz trzech podstawowych obiektów szerokokątnego 14-24 mm, w moim wypadku standardowego 24-70 oraz tele 70-200 mm.
Z reguły fotografuję ze statywu i do wyzwolenia migawki używam albo trybu samowyzwalacza albo wężyka spustowego. Zastanowiłem się też z jakich elementów swego wyposażenia mogę zrezygnować, aby ułatwić sobie fotografowanie zimą i wybrałem filtry połówkowe szare.
Zastosowałem technikę bracketingu ekspozycji i potem, podczas edycji, wybierałem ujęcie o najlepszym naświetleniu. Po raz kolejny przekonałem się też o fantastycznych możliwościach matrycy w moim Nikonie d850 i uważam, że jest on znakomitym aparatem do fotografowania pejzażu.
Świetne wyniki dało stosowanie różnych wielkości przysłon podczas fotografowania zimowych pejzaży i jestem pewien, że warto wykorzystywać całą ich gamę w moich obiektywach od f 2.8 do f22.
Wszystko ja zwykle uzależnione jest od naszej wyobraźni i pomysłowości.
Wschód księżyca w pełni nad Doliną Narwi. fot. Marek Waśkiel
Fotografowanie zimowego wschodu księżyca
Przedostatni dzień miesiąca spędziłem na oczekiwaniu na wschód księżyca w pełni. Nigdy nie mam pewności, czy ta operacja się powiedzie. Wystarczy niska warstwa chmur na horyzoncie albo jakieś zanieczyszczenia w atmosferze i nie powstają żadne ciekawe kadry.
Tym razem jednak wszystko ułożyło się znakomicie. Wybrane miejsce z motywem w postaci samotnego drzewa oraz pogoda sprzyjały moim zamierzeniom. Księżyc pojawił się dokładnie w miejscu określonym przez pomiar aplikacją ExsateGolden Hour i nie pozostało mi nic innego, jak zadbać o dobrą ekspozycję i ostrość.
Wschód księżyca w pełni jest zjawiskowy i trwa bardzo krótko. Już po kilku minutach naturalny satelita Ziemi jest wysoko na niebie i staje się niezwykle jasny, uniemożliwiając wykonanie ciekawych zdjęć pejzażowych. Warto pamiętać, że równie spektakularnie wyglądają zachody księżyca, które można oglądać nad ranem.
Edycja końcowa jak zwykle w przypadku moich zdjęć następuję w Lightroom Classic. Stosuję go od lat do zarządzania zasobami moich zdjęć oraz do finalnej edycji. Lubię ten program, ponieważ ma wszystkie niezbędne narzędzia, aby nadać moim kadrom oczekiwany przeze mnie wygląd.
Jeżeli chcesz mieć na pulpicie Twego komputera dobre zdjęcie krajobrazowe, to zapraszam do pobrania tapety z kalendarzem na marzec. Znajdziesz ją w zakładce: Tapeta na pulpit na moim blogu.
Zdjęcia ze lutowych plenerów znajdziesz poniżej.
ZAPRASZAM DO GALERII