Czy istnieje jeden, uniwersalny przepis na idealne zdjęcie? Czy wystarczy drogi aparat, kultowy obiektyw albo znana lokalizacja, by uchwycić wyjątkowy kadr? W świecie pełnym fotograficznych porad i gotowych wzorców coraz trudniej dostrzec, że klucz do naprawdę poruszających zdjęć często nie leży w sprzęcie – tylko w spojrzeniu fotografa.
Różne drogi, ten sam efekt – czyli jak zdjęcia mogą być inne, ale równie dobre
Nie uważam, by podążanie jedną wytyczoną ścieżką było właściwe. W fotografii ten sam efekt – albo bardzo zbliżony – można osiągnąć na wiele sposobów, tworząc przy tym własne, ulubione rozwiązania. Co więcej, dlaczego mielibyśmy wciąż oczekiwać identycznych rezultatów, prowadzących do powtarzalnych kadrów? Przecież właśnie w tym tkwi siła fotografii – że każdy może spojrzeć na to samo miejsce zupełnie inaczej i uchwycić je w odmienny sposób. Jeden fotograf przejdzie obok jakiegoś motywu obojętnie, uznając, że „tu nie ma co fotografować”, podczas gdy inny w tym samym punkcie rozłoży statyw z entuzjazmem, przekonany, że znalazł niezwykłą scenę wartą każdej minuty.
To samo dotyczy ustawień sprzętu i sposobu pracy z aparatem. Od wyboru trybu działania, przez metodę pomiaru światła, po sposób zapisu plików – decyzje te są osobiste i zależą wyłącznie od preferencji autora. To samo tyczy się postprodukcji. Kiedy widzę dobre zdjęcie, nie interesuje mnie marka aparatu czy model obiektywu. Zastanawiam się raczej, co sprawia, że ten kadr wywołuje we mnie emocje – i jak został zrobiony.
Bo wiedzieć, jak coś zrobić – znać teorię – to jedno. Ale wykonać takie zdjęcie samemu, w realnych warunkach, to zupełnie inna sprawa. To dwie różne rzeczy. Wystarczy rzut oka na wielu samozwańczych ekspertów i doradców – teoretycznie wiedzą wszystko, ale ich portfolio nie zawiera ani jednego naprawdę dobrego, wpadającego w pamięć kadru.
Przeczytaj też: Niebo płonęło kolorami. Takie chwile sprawiają, że plener zostaje w pamięci
Jak jedno zdjęcie otworzyło mi oczy na coś nowego?
Teraz posłużę się pewnym przykładem z ostatnich tygodni. Popatrzmy na to efektowne zdjęcie::
fot. Shirley Wung źródło: https://snapshot.canon-asia.com/article/eng/dreamy-landscapes-an-interview-with-shirley-wung
Czyż to zdjęcie nie zapiera tchu? Gdy je pokazałem, usłyszałem pytanie: czy to jedna długa ekspozycja, czy może kilka nałożonych na siebie? Odpowiedziałem, że to pojedyncza ekspozycja, ale sam zacząłem drążyć temat głębiej. Okazało się, że na świecie nie ma zbyt wielu miejsc, w których można spotkać tak spektakularne świetliki. Różne ich gatunki występują głównie w Azji i Ameryce Północnej. Żeby w ogóle mieć szansę na takie zdjęcie, trzeba najpierw poznać ich środowisko i zwyczaje. Przykładowo w USA widowisko godowe tzw. synchronicznych świetlików trwa zaledwie kilka tygodni, zwykle na początku czerwca. Wymaga odpowiednich warunków pogodowych i odbywa się w absolutnej ciemności.
Co więcej – dostęp do miejsc, w których można obserwować to zjawisko, jest w Stanach mocno ograniczony. W Azji takich restrykcji nie znalazłem. Świetliki fotografuje się tam na dwa główne sposoby. Pierwszy to długa ekspozycja – wszystko dzieje się przecież po zmroku, często w tzw. niebieskiej godzinie, co pozwala uchwycić piękny kontrast chłodnych i ciepłych barw. Drugi to technika znana z astrofotografii: seria krótkich ujęć nakładanych na siebie, podobnie jak przy zdjęciach szlaków gwiazd.
Od strony technicznej wiem dokładnie, jak takie zdjęcie wykonać. Ale zastanówmy się przez chwilę: czy ktoś z Was widział w ostatnich latach świetliki w Polsce? Ja ostatni raz natknąłem się na ich srebrzyste światło w 2007 roku… w Albanii.
Nad Narwią fot. Marek Waśkiel
Ponieważ w moim otoczeniu trudno o świetliki, postanowiłem – zainspirowany oglądaniem zdjęć drobnych obiektów – przetestować inną technikę. Zrobiłem to podczas ciepłego wieczoru nad Narwią. Efekt końcowy to zupełnie inne zdjęcie, ale właśnie o to chodziło – o inspirację, a nie kopiowanie gotowego rozwiązania. Kluczowe było dla mnie działanie, poszukiwanie i próba zrozumienia procesu, a nie bierne oczekiwanie na instrukcję: jak i gdzie dokładnie nacisnąć spust migawki.
Uważam, że czas poświęcony na rozwikłanie takich fotograficznych zagadek to bezcenna forma nauki. Ale musi się ona zakończyć konkretnym działaniem – próbą stworzenia własnego ujęcia. To zdjęcie nad Narwią zmieniło moje patrzenie na świat. Zainspirowało mnie do szukania innych tematów, do bardziej świadomego eksperymentowania z obrazem.
Podlasie Piękno Natury
Poznaj niesamowity klimat Podlasia, który odchodzi w zapomnienie
ALBUM / E-book | Plik Elektroniczny w Formacie .PDF
Czy wybiorę się do Azji, żeby zrobić podobne zdjęcie? Nie. Ale mając wiedzę, jak to się robi, będę próbował znaleźć własne rozwiązanie tutaj, w Polsce. Nie jesteśmy przecież skazani na fotografowanie według jednego wzorca. Autorzy kanałów na YouTube dzielą się swoimi metodami i ulubionymi technikami. I dobrze – to cenne źródło wiedzy, pokazujące, jak ktoś doszedł do konkretnego efektu. Warto jednak pamiętać, że te metody powstały zazwyczaj na bazie wielu błędów i prób. Dlatego też często są one optymalną, sprawdzoną drogą – ale nie jedyną.
Przeczytaj też: Zdjęcia nie wychodzą? Oto 6 najczęstszych potknięć na początku fotograficznej drogi
Na początku te podpowiedzi są bardzo pomocne. Ułatwiają start i pozwalają zrozumieć podstawy. Ale z czasem warto zacząć szukać własnych rozwiązań. Przy czym nie ma sensu wyważać otwartych drzwi – korzystanie z doświadczeń innych nie wyklucza kreatywności. Sam z zainteresowaniem poznaję metody pracy innych fotografów. Uczę się, testuję nowe pomysły i techniki. Uwielbiam ten proces – bo on rozwija wyobraźnię i poszerza fotograficzne horyzonty.
Nie jestem też przeciwnikiem nowych technologii. Wręcz przeciwnie – chętnie z nich korzystam. Nie trzymam się kurczowo przekonania, że tylko to, co analogowe czy dawne, ma wartość. Fotografia cyfrowa podniosła poziom jakości zdjęć, a media społecznościowe umożliwiły pokazanie swojej pracy szerokiemu gronu odbiorców. Dziś można sięgnąć dalej, być bardziej świadomym twórcą.
I – na szczęście – skończyły się czasy, w których urzędy, związki czy instytucje decydowały o tym, kto jest artystą, a kto nie. Mam nadzieję, że nigdy już do tego nie wrócimy.
Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania.
Sprawdź mój kurs fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 1000 zł
Technika to nie wszystko – emocje są tym, co naprawdę zapamiętujemy ze zdjęć
Zbyt często zapominamy, że dobre zdjęcie to nie tylko kwestia światła, kompozycji czy techniki. Najważniejsze są emocje – zarówno fotografa, jak i widza. Zauważyłem, że najlepsze kadry powstają wtedy, gdy czujemy coś wyjątkowego wobec miejsca lub sytuacji, którą chcemy uchwycić. Radość, spokój, zachwyt, a czasem nawet lekki niepokój – to wszystko potrafi przełożyć się na wyjątkowe ujęcia. Zdjęcia tworzone w emocjonalnej relacji z chwilą mają szczególną siłę – przyciągają i zostają w pamięci. Dlatego zawsze zachęcam: zanim naciśniesz spust migawki, zatrzymaj się i poczuj ten moment. To właśnie emocje nadają fotografii prawdziwą głębię.
Ale żeby móc skupić się na przeżywaniu chwili, aparat nie może przeszkadzać. Dlatego kluczowe jest rzemiosło – opanowanie techniki do tego stopnia, by działać intuicyjnie, bez zbędnych komplikacji. Nie warto utrudniać sobie życia zbyt złożonymi metodami. Tryb manualny bywa nieoceniony, ale w wielu sytuacjach może po prostu przeszkadzać. Najlepsze efekty powstają, gdy technika nie staje się celem samym w sobie, lecz narzędziem – prostym, skutecznym i niewidocznym.
Błędy? Są nieuniknione. I niezbędne. To właśnie na błędach nauczyłem się najwięcej. Każde nieudane zdjęcie, każdy rozczarowujący kadr to nie porażka, ale szansa – na zmianę, poprawę, znalezienie nowego podejścia. Dzięki błędom lepiej poznajemy własne ograniczenia, ale też odkrywamy, jak je pokonywać. Fotografia to ciągłe poszukiwanie, eksperymentowanie, przekraczanie siebie. Dlatego pozwólcie sobie na swobodę prób i błędów – bo to w tym procesie rozwijacie się najmocniej.
Przeczytaj też: Nie wiesz, co fotografować? Te inspiracje sprawią, że znów chwycisz za aparat z ekscytacją
Każdy z nas może wybrać własny sposób fotografowania. Ale jest jedna rzecz, o której warto pamiętać: jakość. W komentarzach pod filmami często pojawia się pytanie: „Po co Ci aparat z tak dużą matrycą? Przecież wystarczy coś mniejszego”. Moim zdaniem – nie wystarczy. Dbanie o najwyższą możliwą jakość to forma szacunku do własnej pracy. Zrobienie słabego i dobrego zdjęcia zajmuje często tyle samo czasu. Ale jeśli mamy świetny plik źródłowy – możemy zmniejszyć format, obniżyć rozdzielczość. W drugą stronę to już nie działa. Z kiepskiej jakości nie wyciągniemy nic więcej.
Coraz częściej dostaję wiadomości – maile, telefony, SMS-y – od osób, które dzięki moim filmom wracają do swojej dawnej pasji: fotografii. To dla mnie ogromna motywacja i potwierdzenie, że idę właściwą drogą – opartą na rzetelnej wiedzy, prawdziwym doświadczeniu i praktycznych wskazówkach z terenu. Cieszę się, że dzięki blogowi i filmom na YouTube coraz więcej osób ma odwagę wrócić do tego, co kiedyś sprawiało im radość. Każda wiadomość przypomina mi, po co to robię – by inspirować do wyjścia w plener, do eksperymentowania i do odkrywania świata na nowo przez obiektyw. Niezwykle cieszy mnie, gdy słyszę, że ktoś znów chwycił za aparat i odkrywa magię fotografii w codziennym życiu. To dowód, że niezależnie od wieku i sytuacji każdy może wrócić do swojej pasji – a ta pasja może wnieść do życia świeżość, sens i radość.
Mam nadzieję, że ta wspólna podróż przez świat fotografii będzie dla Was źródłem niezapomnianych przeżyć. Że każde wyjście w teren zaowocuje nowym spojrzeniem i niepowtarzalnymi kadrami. Dziękuję, że jesteście częścią tej społeczności – społeczności ludzi, którzy naprawdę widzą świat.
Moje NAJNOWSZE ZDJĘCIA znajdziesz w GALERII na stronie: https://waskiel.pl/podlasie/
Pamiętaj, że mój blog jest bogatym źródłem informacji i inspiracji dla fotografów.
Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję,
masz możliwość wyrażenia swojego uznania,
na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.