Po całym dniu noszenia plecaka Lowepro z minimalną ilością sprzętu fotograficznego nieco boli mnie kręgosłup. Nieustannie zastanawiam się dlaczego nie ma prawdziwego plecaka fotograficznego dla wędrującego fotografa. Dziś na krótki spacer nie zabrałem swego ukochanego „wora”, czyli zwykłego plecaka turystycznego z solidnym pasem biodrowym i stelażem, który przerobiłem tak aby móc dźwigać w nim sprzęt. Teraz bardzo żałuję owej nierozważnej decyzji. Nigdy więcej wędrówek bez „wora”. Producenci plecków fotograficznych wymyślają różne sposoby ochrony aparatów i obiektywów ale kompletnie nie myślą o ochronie zdrowia fotografa!
Fotograf krajobrazu musi w poszukiwaniu ciekawych kadrów przemierzać wiele kilometrów. Już samo noszenie solidnego statywu nie jest przyjemne a jeżeli dorzucimy do tego jeszcze parę kilogramów obiektywów, lustrzankę i trochę akcesoriów to na plecach ląduje całkiem solidny bagaż. Przecież nie samym fotografowaniem człowiek żyje, trzeba mieć jeszcze miejsce na trochę jedzenia, termos z herbatą i czasami jakąś zapasową odzież. Z tym tobołkiem trzeba wędrować przez górki, dolinki, bagna, zagajniki i nie raz przedzierać się przez całkiem gęste chaszcze.
Bez wędrówki nie ma dobrych kadrów. Bez dobrego plecaka wędrówki są uciążliwe! Tym czasem produkowane są plecaki, które całkiem ładnie wyglądają ale są kompletnie niepraktyczne!
Jednak dość narzekania! Najprzyjemniejsze są przecież chwile spędzone z aparatem w uroczych miejscach. Nad Narwią o świcie było bardzo mokro i mgliście. Słońce powoli unosiło się nad doliną oświetlając przez chwilę pomost i zacumowaną przy niej łódkę. Właśnie dla takich chwil dźwigam „wór” na moich plecach. Dzięki nim staje się o wiele lżejszy!
Zdjęcie. Sierpień. Dolina Narwi przed kilkoma minutami wzeszło słońce i przebiło się swym złotym blaskiem nad mgłami zalegającymi nad łąkami.