Nie wiem czy Wam się też tak zdarza, ale u mnie non stop przeplatają się długie dnie fotograficznego postu z krótkimi chwilami zdjęciowego karnawału. Tym razem post trwał przez cztery dni. Zaczął się praktycznie w czwartek wieczorem i trwał prawie przez cały piątek, sobota i niedzielę.
Ten post nie polega na unikaniu fotografowania! Jest to po prostu czas, w którym pomimo wielkich wysiłków nie zdarzają cudowne kadry. Są owszem interesujące, poprawne, sympatyczne… ale nie wywołują wewnętrznych okrzyków zachwytu. Jest miło ale przecież nie o to chodzi! Pomimo pobudki o 4.30 i systematycznych wędrówek na nadsupraślskie łąki nie zdarzył się ani jeden wspaniały wschód słońca. Gdzieś zniknęły mgły, ukryły się pajęczyny. Zachody były niemrawe, a dzienne światło tylko chwilami pozwalało na zrobienie nowych ujęć i kadrów.
Wschód słońca w dolinie rzeki Supraśl. fot. Marek Waśkiel
Umęczony pobudką o 4.30 i gonitwą za dobrym światłem po powrocie do domu w niedzielne popołudnie myślałem o spaniu i długim odpoczynku. Nic z tego! Nadeszła wiadomość z pytaniem od Sławka Gawryluka: jedziesz na nocne zdjęcia? Dziś w nocy mamy Super Księżyc… po krótkim namyśle: jadę!
Tak rozpoczęła się noc pełna niesamowitych wrażeń i paradoksalnie najmniej związana z Wielkim Czerwonym Księżycem. Fotografowaliśmy oczywiście księżyc, ale był czas na kilka ujęć Mlecznej Drogi, a nad ranem fotografowaliśmy niesamowity wschód słońca oraz łąki i las we mgle.
Pomiędzy 2.00 a 8.30 prawie non stop coś nas zadziwiało. Fotograficzny karnawał! Mnóstwo wrażeń, kolorów, biegania po łąkach i pagórkach oraz podejmowania szybkich decyzji: co i jak fotografować? Jaki obiektyw wybrać? Gdzie ustawić statyw? To była także noc kilku błędów wynikających z pospiechu i nadmiaru tematów, które nagle pojawiały się wokół nas. Kiedy około 9.00 wracałem do domu byłem utytłany w błocie i czułem się jednocześnie zmęczony i szczęśliwy. W sumie nie było w tej chwili ważne ile i jakich zdjęć zrobiłem. Istotna była wyłącznie twórcza zabawa.
Co zatem różni fotograficzny post od karnawału? Tylko jeden aspekt: Dobre Światło. Oby było go zawsze jak najwięcej!
Marek Waśkiel
Marku
Żeby to było takie proste, to już bym siedział w mojej „białej terenówce”;) i śmigał w Twoje rejony, ale niestety najbliższy urlop dopiero w ferie zimowe. Trochę rozjaśniła się sprawa z postem w zwierzynie płowej, w moich okolicach chyba na stałe pojawiła się wataha wilków (co cieszy, ale też dużo tłumaczy), dla amatora foto-przyrodnika, taka wiadomość, to niezła gratka, ale temat trudny. Nic trzeba próbować…. a i po Twoich warsztatach poczyniłem nawet kilka kadrów krajobrazowych i nocnego nieba, ale na razie się nie pochwalę…. Jeszcze raz dzięki za czas spędzony w lipcu.
Pozdrawiam
Szymon
Marku
Jak ja bym chciał, żeby u mnie ten post trwał 4 dni;) Ja od miesiąca w każdej wolnej chwili siedzę w terenie i próbuję złapać na matrycy rykowisko i do tej pory mam dosłownie jedno zdjęcie, które można komuś pokazać. Zawsze coś nie tak, albo modele wychodzą po zachodzie, albo warunki nie takie, a jak zgrają się powyższe czynniki, to rolnicy koszą łąki lub myśliwi wkraczają do akcji. Z niecierpliwością czekam na te zdjęcia z karnawału……
pozdrawiam
Szymon
Witaj Szymonie! Mam nadzieję, że ów Twój post szybko minie. A z drugiej strony już wiesz po wizycie na Podlasiu, że tu o wiele fotograficznych tematów jest nieco łatwiej… także o jelenie na rykowisku. Przybywaj! Pozdrawiam. Marek