Fotografia krajobrazowa to nie tylko samo fotografowanie, ale też cała otoczka pleneru – wczesne pobudki, długie spacery, nieprzewidywalna pogoda i oczywiście przygody, które często mają więcej wspólnego z eksploracją niż z komfortowym spacerem. Moja ostatnia wyprawa w Dolinę Narwi była tego doskonałym przykładem.
Poranna pobudka i pierwsze wrażenia
Zobacz filmową relację z pleneru:
Wyruszyłem z domu w środku nocy. Plan był prosty: najpierw fotografowanie wschodu słońca we wcześniej odszukanym miejscu, a potem poszukiwania i sprawdzenie kilku lokalizacji na przyszłe plenery. Nocna wędrówka miała swój klimat. Żurawie, gęsi i łabędzie już budziły się do życia, a ja, uzbrojony w czołówkę ładowaną na USB, dreptałem w stronę rzeki. Czołówka to nieodzowny element nocnych plenerów – dzięki niej nie tylko unika się nieplanowanych spotkań z konarami drzew, ale i pozwala skupić się na bezpiecznym dotarciu do celu. Zwłaszcza w terenie pełnym bobrowych pułapek i podmytych brzegów.
Bardzo niski poziom wody w Narwi umożliwił mi robienie zdjęć z miejsc, które przy wyższym poziomie wody są niedostępne. Dlatego udało mi się wykonać kilka unikalnych kadrów. Po pierwszej części pleneru nadszedł czas na szybkie śniadanie – jogurt i kawa, czyli klasyka fotografa w terenie. Stoliczka tym razem nie zabrałem, więc dach samochodu posłużył mi jako zastępstwo. Cóż, czasem trzeba improwizować.
Bardzo niski poziom wody w Narwi umożliwił mi robienie zdjęć z miejsc, które przy wyższym poziomie wody są niedostępne.
Sztuka poszukiwania kadru
Podczas poszukiwania nowych ujęć, kiedy dotarłem do pierwszej lokalizacji, szybko przekonałem się, że to nie jest jeszcze to. Woda była za daleko, a dojście do niej bardziej przypominało tor przeszkód niż przyjemną ścieżkę. Ale właśnie w tym tkwi piękno fotograficznych wypraw – to nie tylko robienie zdjęć, ale i odkrywanie nowych miejsc. Ruszyłem dalej, co chwilę spoglądając na aplikację do planowania kadrów, aby określić miejsca wschodów słońca. Tym razem miało wzejść dokładnie za samotnym drzewem, a ja chciałbym w przyszłości to wykorzystać.
Przy planowaniu zdjęć zawsze biorę pod uwagę kilka rzeczy: położenie słońca, możliwość uzyskania wieloplanowości oraz obecność wody, która dodaje refleksów i głębi do kadru. Po krótkim rekonesansie znalazłem punkt, który miał potencjał – tafla wody, delikatne odbicie i dobrze ustawione drzewo. Oczywiście, jak to często bywa, w tym idealnym miejscu pojawił się „bonus” w postaci gigantycznej wieży przekaźnikowej na horyzoncie. No cóż, urbanizacja nie śpi.
Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania.
Sprawdź mój kurs fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 1000 zł
Fotografia to przygoda
Jednym z powodów, dla których tak bardzo kocham fotografię krajobrazową, jest fakt, że każda wyprawa to mała ekspedycja. Nawet dobrze znane miejsca potrafią zaskoczyć. W Dolinie Narwi fotografuję od lat, a mimo to zawsze odkrywam coś nowego – inny kąt światła, zmienioną linię brzegową, czy pojawienie się w kadrze ptaków.
Poszukiwanie światła wymaga cierpliwości. Sprawdzam ustawienie słońca, robię testowe zdjęcia, myślę o kadrowaniu. Czasem dochodzę do wniosku, że miejsce, które wydawało się idealne, wymaga powrotu o innej porze roku lub innej godzinie. Tak było i tym razem – choć kompozycja miała potencjał, wiedziałem, że mogę to uchwycić jeszcze lepiej w innym terminie. To właśnie dlatego rekonesans jest tak istotnym elementem pracy fotografa krajobrazowego.
Przeczytaj też: Większość fotografów nie zwraca na to uwagi. Jak uchwycić emocje i stworzyć zdjęcia, które zostają w pamięci?
Zachód słońca i nieplanowane wyzwania
Z porannym światłem nie wyszło do końca tak, jak chciałem, więc postanowiłem wykorzystać dzień na sprawdzanie kolejnych lokalizacji na przyszłe plenery. Do zachodu słońca miałem jeszcze sporo czasu, więc ruszyłem wzdłuż rzeki. Przy okazji testowałem nowe podejścia do fotografowania odbić w wodzie – lekki wiatr potrafi zniweczyć plany na idealne lustrzane refleksy, ale jeśli wie się, gdzie szukać, można znaleźć miejsca osłonięte od wiatru.
Znalazłem kolejną ciekawą miejscówkę – drzewo idealnie wpisujące się w kompozycję wschodu słońca. Szybka analiza aplikacji potwierdziła, że kilka dni później słońce będzie w idealnej pozycji. Fotograf krajobrazowy to trochę jak strateg – każda decyzja wymaga planowania i obserwacji. Ostatecznie dzień zakończyłem próbą uchwycenia zachodu słońca. Niestety, nadciągnęła warstwa chmur, skutecznie zasłaniając tarczę słoneczną. Tak to już jest w fotografii – można planować, analizować, sprawdzać, ale i tak decydujące słowo ma pogoda. Nie zraziłem się – takie dni uczą cierpliwości i elastyczności.
Przeczytaj też: Bracketing ekspozycji. Ukryta funkcja, która odmieni Twoje zdjęcia
Fotografia krajobrazowa to nie tylko efekt końcowy w postaci zdjęcia. To cały proces – planowanie, rekonesans, wędrówki, poszukiwanie światła i ciągłe uczenie się. Nie każde wyjście kończy się spektakularnym kadrem, ale każde uczy czegoś nowego. Ten dzień w Dolinie Narwi był pełen wrażeń. Nie zobaczyłem spektakularnego wschodu, choć mało brakowało, nie złapałem perfekcyjnego zachodu, ale odkryłem kilka nowych miejsc, które z pewnością wykorzystam w przyszłości. A to, w moim odczuciu, jest równie cenne jak samo zdjęcie.
A teraz Wasza kolej! Jeśli myślicie, że w Waszej okolicy nie ma nic ciekawego do fotografowania, po prostu spójrzcie na nią inaczej. Ruszcie w teren, odkrywajcie nowe miejsca i pozwólcie, by światło samo Was prowadziło. Najpiękniejsze kadry czekają na tych, którzy ich szukają. Do zobaczenia na fotograficznym szlaku!
Moje NAJNOWSZE ZDJĘCIA znajdziesz w GALERII na stronie: https://waskiel.pl/podlasie/
Pamiętaj, że mój blog jest bogatym źródłem informacji i inspiracji dla fotografów.
Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję,
masz możliwość wyrażenia swojego uznania,
na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.