Po bardzo ciepłym dniu nastawał sierpniowy wieczór. Słońce powoli chowało się za horyzontem, malując niebo w ciepłe odcienie złota i pomarańczy. Stałem przy moim ukochanym wiatraku, który od lat był nieodłącznym elementem moich fotograficznych przygód. Dla mnie ten wiatrak symbolizuje stałość i trwałość w świecie, gdzie wszystko wokół ulega przemianom. Był jak strażnik, nieco naruszony przez czas, świadek wielu zachodów słońca i nocnych sesji fotograficznych. Lubię to ciche i spokojne miejsce, gdzie piaszczyste drogi wiodą przez pola, a widoki są tak rozległe.
Noc pełna oczekiwań
Tego wieczoru miałem przed sobą wyjątkowe wyzwanie – noc pełną niezwykłych zjawisk, które miały rozegrać się na podlaskim niebie. Zgodnie z prognozami, tej nocy miał nadejść szczyt deszczu Perseidów – jeden z najpiękniejszych rojów meteorów, jaki można zobaczyć na naszej półkuli. Ale to nie wszystko. Istniała także szansa, że na niebie pojawi się zorza polarna, która rzadko gości w tych szerokościach geograficznych. Te dwa zjawiska razem? To była okazja, której nie mogłem przegapić.
Przeczytaj też: Jak zacząć przygodę z fotografią po 40? Na nową pasję nigdy nie jest za późno
Przygotowania do fotograficznej nocy
Rozłożyłem swój sprzęt, starannie przygotowując się na długą noc. Statyw ustawiony, szerokokątny obiektyw zamocowany, a na obiektywie już zainstalowana opaska grzewcza – zbyt wiele razy musiałem przerwać sesję z powodu osadzającej się rosy, by teraz nie być na to przygotowanym.
Z każdym kolejnym oddechem czułem, jak temperatura powoli spada. Ubrany w polar i kurtkę, z termosem gorącej kawy obok, czekałem na moment, gdy niebo stanie się dostatecznie ciemne, by rozpocząć fotografowanie. Księżyc, choć obecny na niebie, nie stanowił przeszkody – znajdował się po południowej stronie i zniknął tuż przed rozpoczęciem nocnej sesji, pozwalając mi skupić się na północnym horyzoncie.
Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania.
Sprawdź mój kurs fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 1000 zł
Pierwsze gwiazdy i nadzieja na coś niezwykłego
Pierwsze gwiazdy zaczęły pojawiać się na jeszcze stosunkowo jasnym niebie, a wraz z nimi nadzieja na uchwycenie czegoś naprawdę niezwykłego. Wreszcie pojawiła się Kasjopeja – ta piękna konstelacja – a obok niej Perseusz, z którego miały wystrzeliwać meteory. Ustawienia aparatu były kluczowe: ISO na poziomie 3200, przysłona f/4, czas naświetlania 8-10 sekund. Wszystko to miało mi pomóc uchwycić te ulotne chwile na matrycy aparatu.
Wiatrak górował nad rozległymi polami i był ważnym elementem mojego kadru. Stał się punktem odniesienia do ogromu i dynamiki zjawiska, jakim była zorza polarna. Ciszę przerywał jedynie śpiew odległego ptaka i szelest kukurydzy. Wydawało mi się, że czułem, jak ziemia oddycha, przygotowując się na nadejście nocy.
Przeczytaj też: Świt i wschód słońca – najpiękniejsze chwile dnia dla fotografa
Zorza polarna na Podlasiu
Serce biło mi szybciej, gdy na niebie pojawiły się pierwsze, ledwo widoczne, czerwono-malinowe smugi. Trudno było mi uwierzyć, że jestem świadkiem takiego spektaklu – zorza polarna właśnie teraz, tutaj, na Podlasiu, w pełnej krasie rozlewa swoje kolory.
Gdy w końcu nadeszła prawdziwa ciemność, wszystko było gotowe. Zacząłem fotografować. Każda seria zdjęć była jak loteria – czy złapię ten jeden, wyjątkowy meteor? A może pojawi się zorza polarna, tworząc na niebie spektakl, którego nigdy nie zapomnę?
Widowisko, które zapierało dech
I wtedy to się stało. Na północnym niebie zaczęła pojawiać się zorza. Dominowały intensywne odcienie różu, czerwieni i żółci, przechodzące w delikatną zieleń tuż nad horyzontem. Całe niebo zdawało się płonąć żywymi barwami, tworząc niepowtarzalne widowisko. Trudno było mi uwierzyć, że to dzieje się naprawdę, tutaj, na Podlasiu. Byłem oczarowany spektaklem, który rozgrywał się na moich oczach – zorza polarna w tak intensywnych, niemal surrealistycznych barwach, jakby pochodziła z innego świata. Jeszcze nigdy na Podlasiu nie widziałem jej w tak bogatej formie. Było to niezwykłe widowisko, które wynagradzało po tysiąckroć brak Perseidów, które jedynie nielicznie pojawiły się w moim kadrze.
Kiedy minęła noc
Nad ranem, kiedy rozjaśniały się ciemności nocy, kończyłem już swoje nocne polowanie. Choć nie udało mi się uchwycić wszystkiego, co sobie zaplanowałem, wiedziałem, że ta noc była wyjątkowa. Być może na zdjęciach znajdę coś, czego nie dostrzegłem gołym okiem – ulotne momenty, które zostały zapisane na zawsze na matrycy aparatu.
Pakowałem sprzęt do auta, wdzięczny za każdą chwilę spędzoną pod tym rozgwieżdżonym niebem. Takie noce przypominają mi, dlaczego kocham fotografię – to nie tylko obrazy, to także emocje, wspomnienia i historie, które pozostaną ze mną na zawsze. Wiatrak, który stał niewzruszony przez całą noc, przypominał mi, że mimo upływu czasu, pewne rzeczy pozostają niezmienne. Być może tak, jak moje zamiłowanie do fotografii i nieustanna chęć uchwycenia piękna świata, który nas otacza, przypomina mi, że te ulotne momenty są tym, co nadaje życiu sens i magię.
Kilka wskazówek technicznych
- ISO: Używałem ISO na poziomie 3200, co pozwoliło mi uchwycić więcej detali w słabszym świetle.
- Przysłona: f/4 to wystarczająco otwarta przysłona, by złapać odpowiednią ilość światła, nie rozmywając przy tym zbytnio kadrów.
- Czas naświetlania: 8-10 sekund to optymalny czas dla takich warunków – dłuższe naświetlanie mogłoby spowodować smugi od ruchu gwiazd, a krótsze mogłoby nie uchwycić wszystkich szczegółów zorzy.
Moje najnowsze zdjęcia znajdziesz w galerii na stronie: https://waskiel.pl/podlasie/
Pamiętaj, że mój blog jest bogatym źródłem informacji i inspiracji dla fotografów.
Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję,
masz możliwość wyrażenia swojego uznania,
na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.