Znajdowałem się na rozlewiskach Narwi, w miejscu, które nazwałem „końcem świata”, ponieważ wokół mnie była tylko woda. Droga, którą przyszedłem, właśnie tu się kończyła. Kilka tygodni wcześniej stanąć tu byłoby niemożliwe, gdyż woda rozlewisk miała znacznie wyższy poziom. Spodziewałem się, że pojawią się piękne prześwity w chmurach. Liczyłem na fantastyczne światło i punktowe oświetlenie. W oddali widziałem ptaki. Były tu łabędzie, gęsi, bataliony a także piękna kolonia żurawi, która żerowała nieco dalej. Ruch i życie tętniło tu intensywnie.
Super plener na krańcu świata: rozlewiska
Tego dnia zabrałem ze sobą obiektyw o ogniskowej 180-600 i obiektyw 24-70. Planowałem fotografować różne elementy przyrody, które znajdowały się daleko ode mnie, takie jak ptaki i inne zwierzęta, które być może się pojawią. W czasie pleneru chciałem też, używając szerszego kąta, uchwycić ciekawe plamy światła i fotografować pejzaże. To były cele, które sobie postawiłem.
Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania.
Sprawdź mój kurs fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 1000 zł
Kiedy pojawiały się „plamy” światła wszystko pięknie się zmieniało. Kolory stawały się nasycone i obecne były światłocienie. Starałem się dobrze kadrować, ponieważ dolina od strony Łomży jest otoczona szpalerem słupów wysokiego napięcia. Są one potem bardzo widoczne na zdjęciach przedstawiający naturalny krajobraz.
Pojawiające się co chwila zza chmur słońce wydobywało z trzcin i traw przepiękne barwy. Żółć trzcin i piękna wiosenna zieleń z traw tworzyły przepiękny konglomerat barw wiosny, a zdjęcia nabrały cudownego wigoru dzięki temu punktowemu światłu, na które czekałem. Woda stała się od razu błękitna, ponieważ miała nad sobą błękitne niebo, które cudownie odbijało się w wodzie. Kilka dni wcześniej objąłem praktycznie całe rozlewisko. Po drugiej stronie były pagórki, ale niestety są one mocno zarośnięte i niewiele z nich było widać.
Niestety chmury zgęstniały nad moją głową, nie wiedziałem, czy nie zacznie padać. Nadciągał deszcz, czas było kończyć plener. Nawet jeśli nie robiłem zdjęć, samo przebywanie w naturze, kontakt z nią, bliskość wody, zieleni i obecność ptaków, ich wrzaski i krzyki były cudownym celem tej wyprawy. I nawet jeśli zdjęcia, które powstały, nie były wybitne, to w gruncie rzeczy nie miało to większego znaczenia. Ważne było przebywanie w naturze i kontakt z przyrodą.