Czekałem na nią kilka dni. Trwała zaledwie 1,5 godziny. Nie myślałem podczas fotografowania, aby pracować nad filmikiem (timelapse). Dopiero po powrocie i pokazie mego kolegi Waldka Sokołowskiego, z którym byliśmy na Lofotach (z nim i z Piotrkiem Ptakiem) uznałem, że to świetny pomysł. Zorza jest czymś żywym na niebie i dlatego na filmie wygląda o wiele bardziej efektownie niż na pojedynczym zdjęciu. Mnóstwo informacji o obserwowaniu i fotografowaniu zorzy znajdziesz w poradniku na moim blogu – jak fotografować zorzę polarną.
Minutowa impresja (timelapse) z zorzą w roli głównej.
Marku, nigdy nie widziałem zorzy, choć przez półtora roku w dawnych czasach mieszkałem w Sztokholmie. Były białe noce, ale zorzy nie uświadczyłem, a nie mogłem pozwolić sobie na wycieczki. Ten film JEST PIĘKNY !!! Wiedziałem, czym jest zorza, oglądałem i kolekcjonowałem zdjęcia, ale Tobie udało się coś, czego jeszcze nie widziałem. W dobrze, że nie są to zdjęcia, tylko film !!! To był genialny pomysł. Jako „zdjęciorób” pewnie nie wpadłbym na to, aby ustawic aparat na statywie i włączyć nagrywanie filmu! Nie dziwię się okrzykom radości… Jest POWÓD i jest czym się pochwalić! Jeszce raz gratulacje!!!
Super ale czy ja też będę miała taką okazję, aby to zobaczyć??? Pozdrawiam
Zorzę może zobaczyć każda osoba. To jest zależne od jej siły. Czasami trzeba udać się np. na daleką północ. Czasami zaś, kiedy są sprzyjające warunki wystarczy wyjść z domu :). Jednak wówczas zorza musi być bardzo, bardzo silna. Pozdrawiam 🙂