Zazwyczaj u uczestników moich kursów pojawia się nuta zwątpienia w sugestie dotyczące nauki fotografowania z użyciem ograniczonej liczby sprzętu. Namawiam, aby jak najdłużej używać jednego aparatu i jednego obiektywu. To nie są puste słowa.
Kiedy zastanawiałem się nad tym, co pozwalało mi w przeszłości (szczególnie w początkach mojego zainteresowania fotografią) skupiać się na sprawach zasadniczych, czyli świetle, kompozycji czy temacie zdjęcia, to zawsze okazywało się, że była to ubogość sprzętowa. Nie myślałem o aparacie i akcesoriach, myślałem o zdjęciach. Chłonąłem fotografie moich mistrzów i eksperymentowałem.
Może nie powinienem się przyznawać, ale nie lubię także pytań dotyczących sprzętu. Kiedy np. dostaję mail od osoby zaczynającej przygodę z fotografią z kolejnym pytaniem, co wybrać, najchętniej bym odpisał, że najczęściej na tym etapie nie ma to kompletnie żadnego znaczenia. Wybierz to co Ci się podoba ale poświęć mnóstwo czasu na fotografowanie i ćwiczenie wyobraźni! To najkrótsza droga do dobrych zdjęć!
W pewnym zakresie cen wszystko jest do siebie bardzo podobne. Tym bardziej że – co tu dużo ukrywać – z reguły świetna klasa np. obiektywów wiąże się z bardzo wysoką ceną. A pytania dotyczą właśnie tego co warto kupić za 1000 zł. Niestety trudno znaleźć rewelacyjny obiektyw za 1000 zł. Za taką kwotę zdecydowanie najlepsza będzie to stałka 50 lub 35 mm z jasnym światłem. Świetny obiektyw, który kiedyś często wykorzystywałem. Teraz najczęściej używam zoomu 24-70 ponieważ jest dobry, wygodny i uniwersalny. Cenię jego rysunek i plastykę.
Lubię odkrywać nowe sposoby fotografowania i oglądać zdjęcia innych fotografów. To zmienia mój punkt widzenia. Nadal jednak uważam, że moim głównym zadaniem jest poszukiwanie ciekawych kadrów czyli w gruncie rzeczy pogoń za światłem! Zapewne nadal też nie będę pasjonatem dyskusji o fotograficznym sprzęcie.
Marek Waśkiel
W dzisiejszym świecie gubimy to co w fotografii najważniejsze: światło i emocje. Jakiś czas temu odkryłem na nowo analoga i szukam tego co zagubiłem…
Serdecznie pozdrawiam.
Dodam jeszcze parę słów do Twojego zdania(kiedyś o tym wspominałem) o ubogim sprzęcie, ale bogatym materiale zdjęciowym. Gdy sięgnąłem po pierwszy aparat cyfrowy , a był nim Nikon Coolpix P50 czułem się jak bym był czymś spętany. Teraz wiem co to powodowało – flesz. Właściwie „pomagał ” w wykonywaniu wszystkiego.Od rozjaśnienia twarzy w cieniu do fot.makro. Można go wyłączyć ale nasze słabości i dążenie do wygody są silniejsze.
Pewnego razu flesz się wyłączył na stałe. Teraz aparat pełni swoją rolę dalej. Jest poręczny, wygodny do trzymania,nie muszę pamiętać o tym by nie zasłaniać flesza i nareszcie robię zdjęcia tak jak chcę. ALE. ! Muszę opierać aparat, uważać na parametry i robić zdjęcia pamiętając o tym że od tej matrycy dostanę wszystko + ziarno. A co by było gdyby w ten korpusik włożyć lepszą matrycę i rozwiązać problem ziarna, a na wierzchu umieścić saneczki do lampy.? Ja bym nie kupił. 🙂
Dziękuję Jacku, mnie się jednak wydaje, że opanowanie sprzętu jest podstawą warsztatu. Po prostu bardzo często trzeba oszukiwać aparat zanim on oszuka nas. Bezgraniczne zaufanie do sprzętu prowadzi do kiepskich zdjęć. Aparat może realizować nasze fotograficzne marzenia i trzeba go do tego zmuszać. Nieustannie. Pozdrawiam. Marek