Przesiedziałem „na walizkach” ponad 10 dni czekając na odpowiednią pogodę, aby zrobić zimowe zdjęcia, które sobie nieco wcześniej wymyśliłem. Na Podlasiu tym razem pogoda nie dopisała. Zrobiłem jedynie kilka przypadkowych zdjęć. W takie dni myślę, że powinienem się spakować i odlecieć – tam, gdzieś daleko: gdzie jest nie tylko odpowiednio ciepło ale także światło ma wszystkie potrzebne mi cechy: miłą barwę, jasność i natężenie.
Fotografia krajobrazu jest nierozlewanie powiązana z pogodą. Ta zaś jest nieprzewidywalna, niesterowalna i niesforna. Chociaż podobno w czasach ZSRR w Moskwie z okazji pierwszomajowych pochodów sowieckie władze miały jakiś patent na rozganianie deszczowych chmur? Któż to teraz sprawdzi? Nie tylko to jaka była to metoda ale czy może ją współcześnie stosować fotograf krajobrazu?
Nie czekam rzecz jasna na bezchmurne niebieskie niebo ponieważ takie na ogół nie jest najciekawszym tłem do zdjęć (może poza 1 majowymi pochodami…). Zdecydowanie wolę szwendające się po okolicy zmienne fronty atmosferyczne. Jakże często potrafią przynieść niewiarygodnie zaskakujące ławice chmur i wspaniałe, chociaż chwilowe oświetlenie. Wówczas nawet na co dzień banalne okolice stają się bardzo ciekawymi tematami do zdjęć. Jednak można także ich przez wiele dni się nie doczekać. Tego właśnie doświadczyłem. Dominowały niskie ciężkie chmury i słaba widoczność. Nie znalazłem nic ciekawego. Oczywiście czuję się odrobinę rozczarowany. Pomimo tego, że już przyzwyczaiłem się do faktu, że w zasadzie 1 plener na 5 jest w pełni udany. Mam nadzieję, że na następny wyjazd będzie zakończony sukcesem
Jeżeli lubicie sprawdzać prognozę pogody to dla fotografów polecam te linki:
Prognoza w Polsce
Prognoza pogody na świcie
Jeżeli cenisz treści, które dla Ciebie przygotowuję,
masz możliwość wyrażenia swojego uznania,
na przykład poprzez zafundowanie mi symbolicznej, wirtualnej kawy.