Wstałem parę minut przed czwartą i podszedłem do kuchennego okna. Stamtąd mam widok na największą połać nieba. Uniosłem głowę. Pomimo pełni księżyca widziałem połyskujące w górze gwiazdy. Wszystko prezentowało się zachęcająco.
Za chwilę wyruszam na kolejną fotograficzną wyprawę. Tym razem zabierz się razem ze mną! Na wschód słońca nad Narwią.
Przed wschodem słońca – przygotowania do wyprawy
Na wstępie – czas na sprawdzenie prognozy pogody. Oczywiście nie była zgodna z rzeczywistością. Wskazywała na zachmurzenie. Na mapie satelitarnej sprawdziłem, gdzież są teraz chmury. Były jeszcze daleko na zachodzie. Z tego kierunku wiał też wiatr. Może nie zakryją wschodzącego słońca? Muszę spróbować – inaczej nigdy się nie przekonam 🙂
Sprawdziłem sprzęt w plecaku: aparaty, karty, baterie. Wszystko było na swoim miejscu. Pozamykałem wszystkie kieszenie i ustawiłem plecak przy wyjściu. Teraz muszę zadbać o siebie.
Nakładam kolejne warstwy: bielizna termiczna, polar, ciepła kurtka, czapka, rękawiczki. Wprawdzie była dopiero połowa września ale było bardzo zimno, a nad rzeką jest jeszcze chłodniej, bardziej wilgotno i z pewnością wiatr wieje bardzo mocno.
Po przyjeździe nad Narew zobaczyłem nad horyzontem zaledwie kilka małych chmurek.
Jednak od zachodu nadciągał front z nowymi obłokami. Widoczne są już po lewej stronie.
Warto zadbać o swój komfort podczas pleneru, ponieważ nasze samopoczucie bardzo mocno wpływa na uwagę i koncentrację podczas fotografowania. Zmarznięty fotograf z reguły myśli wyłącznie o powrocie do domu. Nie koncentruje się wówczas na pięknie natury i niezwykłościach pejzażu.
W poszukiwaniu najpiękniejszych kadrów
Miasto o 4 nad ranem jest puste. Nawet na z reguły zakorkowanym wyjeździe w kierunku Warszawy nie ma ani jednego auta. Trochę się zdziwiłem. Ani jednej ciężarówki… litewskiego albo białoruskiego TIRa – to niemożliwe! Wybieram swój kierunek jadę nad Narew. Jeśli planuję fotografować chmury podczas wschodu słońca chciałbym, aby robiły jak największe wrażenie. Obłoki odbijające się w wodzie staną się bardziej obfite i wyraziste.
Na kilka chwil przed ukazaniem się słońca nad horyzontem chmury zostały oświetlone jego
wspaniałym światłem. Jest to czas na, który zawsze czekam z niecierpliwością.
Po 35 minutach jestem u celu. Nad doliną Narwi nie ma ani skrawka mgły. Chmur na wschodzie też jest bardzo mało. Zaledwie kilka strzępków. Jednak wieje porywisty, zachodni wiatr i widzę wędrujące ku mnie chmury.
Teraz muszę odszukać ciekawy kadr, ustawić statyw, dobrać obiektyw i parametry ekspozycji, a potem tylko czekać. Jestem ciekaw, czy chmury nadciągną w odpowiednim momencie, gdy słońce będzie się zbliżać do horyzontu?
Czy obłoki zostaną „rozpalone” blaskiem wchodu? Czy uda mi się połączyć w zgrabną całość to co jest na dole z tym co zmienia się płynie na górze?
Miałem jeszcze odrobinę czasu więc przeniosłem się o kilka metrów dalej i odszukałem jeszcze jeden
ciekawe ujęcie, w którym chmury odbiły się pięknie w wodzie oraz mogłem pokazać mocny pierwszy plan.
Czas na pierwsze zdjęcia
Ustawiam aparat na statywie i zaczynam fotografowane. Trochę eksperymentuję doświetlając pierwszy plan latarką, a potem koniec doświadczeń i już koncentruje się na tym co najważniejsze: na kadrze i ekspozycji.
Przyglądam się kompozycji, układowi linii, plam. Kontroluję ekspozycję i ostrość. Sprawdzam, czy przednia soczewka obiektywu nie jest pokryta warstwą wilgoci.
Kiedy o tym piszę wygląda, że działam nieomal mechanicznie. I w dużej mierze tak jest. Nie myślę o ustawieniach aparatu, wiem, że je ogarniam i muszę tylko kontrolować nie poddając się rutynie.
Najbardziej wciągają mnie starania o efektowną kompozycję. Staram się, aby mój kadr był jak najbliższy nastojowi, który towarzyszył mi podczas sesji. Chciałbym nie zagubić owych najważniejszych elementów, które decydują o niezwykłości widzianego przeze mnie poranka.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 259 zł
Najlepszy moment na fotografowanie
Uważam, że czas przed wschodem słońca (tzw. niebieska godzina) i podczas wschodu słońca – złota godzina, są najpiękniejszymi minutami każdego dnia. Mogę wstawać w środku nocy i znosić wszelkie niedogodności, aby oglądać i fotografować te niezwykłe chwile. Podobnie było tego poranka.
Słońce jest już nad horyzontem. Domknąłem przesłonę, aby pokazać je w formie efektownej gwiazdki.
Chmury zakrywały już olbrzymią przestrzeń nieba. Słońce bardzo szybko uniosło się wysoko nad horyzontem, a potem zniknęło za warstwą obłoków. Za mną godzina fotografowania i obserwacji natury. Warto było ryzykować. Piękny poranek. Czas się pakować jeśli nie będzie korków na szosie do Białegostoku tuż po siódmej będę już w domu.
Marek Waśkiel
WARTO PRZECZYTAĆ: