Lubisz fotografować w plenerze? Zastanawiasz się, jak znaleźć najlepsze miejsce, które dostarczy Ci mnóstwa wspaniałych kadrów? Z tego artykułu dowiesz się, jak przygotować plener fotograficzny i jak wygląda robienie zdjęć plenerowych w praktyce.
Plener fotograficzny krok po kroku
Oto 3 najważniejsze elementy, dzięki którym zorganizujesz wspaniały plener zdjęciowy.
1. Fotografuj blisko domu
Świt nad Bugiem w trakcie pleneru fotograficznego. fot. Marek Waśkiel
Podczas urlopu na plenerowe cele wybierane są na ogół bardzo dalekie miejsca. Podróż tam zajmuje wiele godzin, a nawet dni. Dzieje się tak, ponieważ wydaje nam się, że tylko wymarzonych okolicach powstają wspaniałe zdjęcia. To mit! Wiem, że mnóstwo osób fotografuje tylko podczas urlopu. Zaledwie kilkanaście dni w roku. Stanowczo za krótko! Fotografia opiera się między innymi na doświadczeniu, odruchach i intuicji.
Doświadczenie zdobywa się wyłącznie podczas systematycznego fotografowania, kiedy teoria łączona jest z praktyką. Wakacyjne fotografowanie bez wcześniejszych ćwiczeń, z reguły zakończy się porażką.
Recepta jest tylko jedna: fotografuj jak najczęściej blisko domu! Naucz się fotografować, a dopiero potem podróżuj jak najdalej 🙂
Jeżeli zaczniesz fotografować blisko domu, będziesz mieć znacznie więcej okazji do wyciągania aparatu oraz do zdobywania niezbędnego doświadczenia. Szybko zareagujesz na błędy i nauczysz się je eliminować.
2. Szukaj miejsc, aby przygotować plener
Ze spaceru przez podlaską wieś. fot. Marek Waśkiel
Mnóstwo osób zakrzyknie teraz: „w mojej okolicy nie ma nic ciekawego! Bieszczady, Podlasie, Nowa Zelandia czy też USA – tylko tam są ciekawe tematy do fotografowania!”
Nic bardziej mylnego! Zapewne w promieniu 15-20 km od miejsca, w którym mieszkasz lub do którego bardzo często podróżujesz (np. działka znajomych, rodzinny dom, pobliski las) znajdują się tereny, gdzie powstaną bardzo ciekawe kadry. Na razie jeszcze może ich nie widzisz.
Jednak czy udało Ci się to kiedyś dokładnie sprawdzić? Czy przystanąłeś tam z aparatem i pomyślałeś o tym, jak tu jest pięknie? Nie narzekaj. Poszukaj!
Bardzo często zwracam na to uwagę podczas moich plenerów. Cieszę się bardzo, kiedy po pewnym czasie, uczestnicy moich kursów i warsztatów z dumą i radością co chwila pokazują mi zdjęcia, na których widać, jakich wspaniałych odkryć dokonują na swoich ulicach, osiedlu, w pobliskim lasku czy okolicznej łące. Poprzez system zadań i ćwiczeń mobilizuję ich do odnajdywania takich miejsc. Szybko stają się bardziej uważni i otwarci na to, co może spotkać ich tuż za rogiem. Przyjedź na moje warsztaty, albo spróbuj sam się zmusić do takich obserwacji. Błyskawicznie zobaczysz wspaniałe efekty.
3. Nie każdy plener musi być udany
Mnóstwo informacji o profesjonalnym robieniu zdjęć znajdziesz moim kursie fotografii online.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 259 zł
Moje statystyki wskazują, że zaledwie 1 na 3 plenery bywa w pełni udany. Za taki zaś uznaję ten, z którego przywożę co najmniej jedno dobre zdjęcie. Wiele wyjazdów traktuję jako rekonesans, sprawdzenie, poszukiwanie pomysłu. One są niezbędne, aby potem pojawić się z ideą na to, w jaki sposób zostanie pokazane miejsce, które uważam za inspirujące.
Kiedy jedziesz gdzieś po raz pierwszy, będziesz właśnie na takim rekonesansie. Nie zawsze uda się wówczas wykonać idealny kadr. Najczęściej będą to szkice z wyjazdu i jeżeli takim je zaakceptujesz wówczas nie będzie zbyt wiele fotograficznych rozczarowań.
Jak wyglądają moje przygotowania do pleneru
Najbardziej lubię fotografować w pobliżu domu. Mnie także zaskakuje prawie każdy spacer po okolicy, w której mieszkam. Okazuje się bowiem, że mam jeszcze mnóstwo ciekawych rzeczy do sfotografowania i znajdują się one rzeczywiście nieopodal mego domu. Zauważ, że wielu znakomitych pejzażystów decyduje się zamieszkać w miejscach, które uwielbiają fotografować. Zapewne już się domyślasz, dlaczego tak robią! Chcą szybko reagować na wspaniałe światło.
Pamiętaj – jeżeli jesteśmy za daleko od zaplanowanego miejsca pleneru, nie możemy reagować na pogodę, czyli podstawowe,z naszego punktu widzenia!, warunki! To czynniki atmosferyczne wpływają we wspaniały sposób na światło i efekty wizualne w kadrze.
Dalekie wyjazdy zawsze obarczone są ryzykiem „nietrafienia” w pogodę. Nie ma na świecie miejsc, w których pogoda nie płata różnych figli. Fotografia krajobrazu jest nierozerwalnie związana z pogodą. Ta zaś jest nieprzewidywalna, niesterowalna i niesforna. Warto się z tym pogodzić i nie wolno wierzyć bezgranicznie w informacje z różnych prognoz pogody. Z artykułu jak fotografować burzę dowiesz się więcej o wykorzystaniu ciekawych warunków atmosferycznych.
Mój plener w praktyce
To był bardzo deszczowy rok. Na Podlasiu pięknych bezdeszczowych dni było bardzo mało. Minęło lato, ale pogoda się nie zmieniła. Kiedy więc pojawiła się szansa na dobre światło, nie wahaliśmy się ani chwili by zaryzykować i wybrać się na jednodniowy plener. Często podróżujemy we dwójkę – moja żona i ja. O tej porze roku świt jest już na tyle późno, że można wstać bez większego wysiłku. Zapakowaliśmy do torby kilka owoców, do termosu wleliśmy mocną kawę i w drogę.
Na początek dnia zaplanowaliśmy świt w Dolinie Narwi. Około 40 minut jechaliśmy wśród uśpionych wsi. Potem już nad brzegiem rzeki pozostało nam poszukiwanie ciekawych kadrów oraz oczekiwanie na chmury. Każde z nas ma odmienny punkt widzenia, zatem wypatrujemy innych stanowisk, z których będziemy fotografować.
Nie lubię płaskiego nieba pozbawionego obłoków. Nie jest wówczas plastyczne i przestrzenne. Po nieustannych opadach dolina rzeki jest bardzo podmokła i wielu miejscach zalana wodą. Szukałem ładnego odbicia nieba w rzece oraz ciekawego pierwszego planu. Niestety nie znalazłem!
Postanowiłem więc zrobić nieco inne ujęcie, w którym drzewa rosnące opodal łąki staną się pierwszym planem w kadrze ze wschodzącym słońcem. Klucząc wśród rozlewisk zapomniałem, że droga i drzewa są odgrodzone od łąki szerokim rowem, który wypełniony deszczową wodą stał się barierą nie do przebycia. To mam kilkaset metrów wzdłuż rowu do przebiegnięcia a świt jest coraz bliżej. Ruszam kłusem z plecakiem na grzbiecie i w gumiakach na nogach. Wreszcie po kilku minutach, już nieco zdyszany, stanąłem mniej więcej w dobrym miejscu z szansą na ciekawy kadr. Chmur nadal nie ma ale przynajmniej mam znośny pierwszy plan. Ustawiam statyw, zakładam aparat, i dokładam obiektyw… zaczynam od 24-70 ale w pogotowiu leży jeszcze 70-200. Ujęcie jest całkiem dobre ale to jeszcze nie był mój wymarzony kadr.
Poranek w Dolinie Narwi ISO 64 / 70mm / f/10 / 1/60s + statyw. fot. Marek Waśkiel
Po drodze minąłem rozlewisko… przy nim zatrzymała się moja żona. W tej chwili nie wydało mi się super ciekawe. Jednak po porannej kawie i krótkim odpoczynku… miałem pomysł na kadr o zachodzie słońca. Musiałem jedynie sprawdzić czy moja wizja znajdzie potwierdzenie w realiach listopadowego zachodu. Wróciliśmy nad rozlewisko. Rzut oka na aplikację w smartfonie, która wskazuje precyzyjne umiejscowienie i okazuje się, że jest duża szansa na ładne ujęcie. Wrócimy tu pod wieczór.
Przy małej wiejskiej kapliczce. ISO 100 / 40mm / f/2,8 1/640s. fot. Marek Waśkiel
Na kilka godzin przenosimy się w inny rejon: na Wzgórza Sokólskie. Dawno tam nie byliśmy. Jest to pagórkowata kraina z ładnymi linami dróg i brzozowych zagajników. Taka powolna przejażdżka służy odświeżeniu pamięci, ocenie zachodzących zmian w krajobrazie i przygotowaniu pomysłów na kolejne sesje. Przyglądam się wówczas pejzażom, uruchamiam wyobraźnie i zastanawiam się, kiedy trzeba się pojawić w konkretnych lokalizacjach, aby mieć szansę na ciekawy kadr. W czasie rekonesansu zaglądam w różne zakamarki, patrząc i rozglądając się na wszystkie strony. Wykonane zdjęcia podczas takiego rekonesansu są moimi fotonotatkami, które oglądane co pewien czas, mają mi przypomnieć, dokąd i kiedy chciałbym się wybrać, aby wykonać wymarzony kadr.
Rodzinka ze Wzgórz Sokólskich ISO 800 / 500mm / f/5,6 / 1/2500s + monopod. fot. Marek Waśkiel
Popatrzyliśmy na zwierzątka wędrujące wśród ozimin, przystanęliśmy przy kilku przydrożnych krzyżach i kapliczkach. Listopadowy dzień jest krótki i ok. 14.00 powinniśmy być znowu w Dolinie Narwi, przy rozlewisku. Kończymy więc wizytę na Wzgórzach Sokólskich i wracamy w okolice Tykocina.
Nad rozlewiskiem – koniec dnia ISO 30/ 14mm / f/16 / 1/4s + statyw. fot. Marek Waśkiel
Nad rozlewiskiem jesteśmy na tyle wcześniej, że bez pośpiechu szukamy lokalizacji na najlepsze ujęcia. Gdzieś w oddali widać auta wędkarzy łowiących ryby w Narwi. Jednak nie przeszkadzają nam w kadrze. Z południa nadciąga ładny front atmosferyczny, z wieloma pasami chmur. Słońce coraz szybciej spada ku horyzontowi. Nasz plener kończy się wspaniałym spektaklem. Około 16.30 jest już całkiem ciemno.
Więcej artykułów z moich fotograficznych przygód znajdziesz w sekcji Foto Blog.