Jesienny czas, kiedy światło maluje krajobraz na wiele odcieni ciepłych barw, to magia, którą trzeba uchwycić. Dziś podpowiem Ci, jak to robić. Oto moje zasady, dzięki którym Twoje zdjęcia będą nie tylko świadectwem chwili, często przypadkowymi pstrykami, ale staną wciągającą wielobarwną opowieścią. To był bardzo intensywny tydzień. Za mną mnóstwo fotografowania w różnych warunkach i ogromna ilość ciekawych doświadczeń. Dołącz do mnie i wspólnie rozpocznijmy wyprawę w poszukiwaniu płonących brzóz.
W poszukiwaniu płonących brzóz
Zobacz film:
Miniony weekend spędziłem na nadbużańskim Podlasiu razem z uczestnikami mego kursu fotografii. Wspólny trzydniowy plener służy uporządkowaniu wiedzy, wyjaśnieniu różnych problemów oraz miłym spotkaniom.
Podczas takich bezpośrednich spotkań mam okazję pokazać ciekawe techniki fotograficzne oraz wyjaśnić zastosowanie wielu ukrytych funkcji aparatu fotograficznego. Zawracam także uwagę na komponowanie kadrów oraz najlepsze wykorzystanie posiadanych obiektywów.
Finałem naszego spotkania będą fotograficzne opowieści, przygotowane przez uczestników pleneru, które zostaną przez mnie omówione na kolejnych zajęciach. Bardzo lubię fotografować wśród pagórków nadbużańskiego Podlasia, pośród jego starorzeczy i zakoli.
Podczas prowadzenia warsztatów, priorytetem jest edukacja uczniów, co ogranicza czas na własną twórczość.
Obowiązkowym punktem moich plenerów w tym rejonie Polski jest wizyta w prawosławnym sanktuarium na górze Grabarka. Bardzo piękne i fotogeniczne miejsce. Bywam tu o każdej porze roku i nie przyjeżdżam jedynie w czasie największych świąt, aby nie przeszkadzać wiernym w przeżywaniu ich spotkania z Bogiem i tym mistycznym miejscem.
Nigdy nie organizuję tutaj warsztatów fotograficznych w czasie wielkich pielgrzymek, ponieważ uważam, że fotografowie naruszają osobistą przestrzeń wiernych. Tym bardziej, że obserwując poruszających się tu fotografów całkowicie jest im obce sacrum, a poszukują jedynie sensacji.
Grabarka. fot. Marek Waśkiel
📸Nikon D850, 🔅ISO 64, 🔘f/4, ⏱️ 1/125 sek. 🔭 200 mm
Poszanowanie sacrum i unikanie przeszkadzania wiernym w ważnych dla nich chwilach podkreśla etyczny wymiar fotografii.
Inne moje ulubione miejsca to Drohiczyn, Mielnik, Koterka i różne zakamarki pozbawione nazw własnych. Preferowanie miejsc mniej znanych i pozbawionych nazw może sprzyjać odkrywaniu i dokumentowaniu unikalnych scenerii.
Można tu fotografować każdym obiektywem oraz przy użyciu mnóstwa różnorodnych technik. Nazywam to zabawą w pokazywanie świata, który jest niedostępny dla naszych zmysłów. Fotografia jest pod tym względem wspaniała np. pokazanie ruchu, który dla naszych oczu w zasadzie nie istnieje. Używanie filtra ND do tworzenia długich ekspozycji pokazuje ruch, który jest niewidoczny dla ludzkiego oka, rozszerzając wizualne i twórcze możliwości fotografii.
Podczas warsztatów mam mało czasu na osobiste fotografowanie ponieważ poświęcam czas swoim uczniom i odpowiadam na ich pytania. Jeśli interesują Cię moje kursy fotografii to zapraszam:
💥 Poznaj skuteczne techniki kreatywnego fotografowania 💥
Zapisz się na kurs fotografii dla początkujących.
Już w poniedziałek wyruszyłem w inną część Podlasia, chcąc fotografować jesienne pejzaże. Fascynują mnie „ płonące” brzozy – tak nazywam drzewa, które jesienią eksplodują swymi kolorami oświetlone jesiennym, nisko wędrującym słońcem.
O tej porze roku słońce nigdy nie wspina się wysoko nad horyzont i jego światło nie jest idealnie białe. W zasadzie złota godzina jest obecna w pejzażu przez większość dnia. Słoneczne jesienne światło nadaje krajobrazom pięknej barwy, wydobywając z nich wszystkie ciepłe kolory.
Jeśli uda się je skontrować błękitem nieba albo zielenią powstają bardzo urozmaicone kadry. Jesienne światło zmienia percepcję kolorów w krajobrazie, co staje się kluczowe dla uzyskania pożądanego efektu wizualnego.
„Płonące” jesienne brzozy. fot. Marek Waśkiel
📸Nikon D850, 🔅ISO 64, 🔘f/11, ⏱️ 1/25 sek. 🔭 38 mm
Lubię łączyć wiele elementów kadru w jedną opowieść. Czasami osią takiej opowieści staje się droga, innym razem fragmenty pól albo chmury na niebie. Uwielbiam otwarte przestrzenie i staram się pokazać ich rozległość. Wówczas potrzebuję światłocienia, ale słońce nisko wędrujące nad horyzontem bardzo mi pomaga. Wydłuża cienie, rozświetla plamy na polach, powoduje powstanie pięknych cieni.
Czasami muszę poczekać na ładny układ chmur na niebie, ponieważ one uzupełniają w moich zdjęciach wydarzenia na pozostałych planach albo wręcz chmury stają się bohaterami moich ujęć.
Bywają niepowtarzalne. Pojawiają się i znikają – nie można zwlekać z ich fotografowaniem, ponieważ za chwilę będą w zupełnie innym miejscu albo zmienią swój układ, przez co kadr będzie o wiele gorszy.
Chmury są dynamicznym elementem krajobrazu, ich uchwycenie wymaga odpowiedniego momentu do naciśnięcia spustu migawki i często decyduje o sile wizualnej zdjęcia.
W fotografii krajobrazowej też obowiązuje zasada decydującej chwili. Jedynie przez ułamek sekundy światło, cień, układ chmur na niebie, linie drzew czy dróg spinają się w jedną niepowtarzalną całość, którą warto uwiecznić w kadrze. Taka chwila może się już nigdy nie powtórzyć. Takim chwilowym wydarzeniem był kolor liści aronii po deszczu. Oświetlone słonecznym światłem i fotografowane pod specyficznym kątem stawały się czerwone. Jest to niepowtarzalne zjawisko trwające zaledwie kilka dni w roku.
Aronia w czerwonej szacie. fot. Marek Waśkiel
📸Nikon Z6, 🔅ISO 100, 🔘f/2.8, ⏱️ 1/640 sek, 🔭 145 mm
Liście są zielone, ale podczas ochłodzenia stają się czerwono – pomarańczowe. Trzeba je sfotografować przed przymrozkami, które powodują totalne opadanie liści z krzewów. Dla takich ujęć należy cierpliwie czekać i bywać co pewien czas na polach krzewów aronii, aby trafić w idealny moment.
Tu trzeba włożyć w zdjęcia maksimum wysiłków i pomysłowości, ponieważ kolejna okazja na powtórki będzie za rok – o ile dopisze słoneczne światło. Przykład liści aronii pokazuje, że fotograf musi wykazać się cierpliwością i gotowością do wykorzystania krótkotrwałych warunków sprzyjających fotografowaniu. Oprócz czerwieni liści aronii pięknym kolorem jesiennego Podlasia jest żółć rzepaku. Jeśli dobrze będzie się szukać z pewnością odnajdzie się miejsca, w których można połączyć mnóstwo odcieni żółci i pomarańczy.
Nie tylko pojedyncze brzozy, ale także brzozowe zagajniki są wspaniałym tematem, gdzie można skupić się na rytmach i wzorach. Białe pnie tych drzew układają się we wspaniałe linie i można je fotografować ze światłem i pod światło, z dużą i małą głębią ostrości. Warto przyglądać się detalom, takim jak liście fotografowane np. pod światło. Przy jednej przydrożnych brzóz znalazłem cała wielką rodzinę grzybów.
Takie tematy umożliwiają wykorzystanie różnych rodzajów obiektów. Najczęściej operowałem dwoma o ogniskowej: 24-70 mm oraz 70-200 mm, dla kilku ujęć sięgnąłem po 200-500mm. Nie użyłem obiektywu szerokokątnego 14024 albo 14-30 ponieważ nie widziałem takiej potrzeby. Mam ujęcia wykonane z przysłoną f/2.8 oraz f/16 i wszystkimi pomiędzy nimi. Ich użycie było wynikiem chęci otrzymania konkretnego obrazu.
Np. w tym kadrze chciałem pokazać intensywnie nieostry przedplan, dlatego użyłem mocno otwartej przysłony, ustawiając płaszczyznę ostrości gdzieś tam daleko na zagajniku. Użycie przysłony f/8 nie dało oczekiwanego efektu nieoczywistości i pożądanej przeze mnie plastyki obrazu. Świadome decyzje dotyczące przysłony i głębi ostrości wskazują na naszą techniczną biegłość i kreatywność.
Dolina Bugu. fot. Marek Waśkiel
📸Nikon D850, 🔅ISO 64, 🔘f/11, ⏱️ 1/125 sek, 🔭 200 mm
Większość ujęć wykonałem aparatami ustawionymi na statywie. Daje mi to większą pewność odpowiednio ostrego obrazu oraz możliwość powtórzenia kadru z różnymi warniami ustawienia płaszczyzny ostrości oraz wykonanie kadru albo w poziomie albo w pionie z tego samego miejsca.
Fotografowałem zarówno lustrzanką jak i bezlusterkowcem, aby przekonać się, czy ich używanie wpływa na komfort fotografowania oraz jakość zdjęć. Według mnie różnice w obrazie są bardzo małe i nie warte dyskutowania. Aparaty same z siebie nie wyszukują miejsca do fotografowania oraz nie podejmą decyzji w najbardziej odpowiednim momencie. Są to decyzje fotografujących i one powodują, że powstają określone zdjęcia. Osobiste testowanie różnych typów aparatów pozwala na empiryczne stwierdzenie, iż to fotograf, a nie sprzęt, decyduje o jakości zdjęć.
Za główny temat wybrałem sobie płonące brzozy i trzymałem się go jako wiodącego elementu moich plenerów. Dorzucałem do moich zdjęć intensywne kolory, bo takie podarowała mi słoneczna aura. Nie boję się intensywnych kolorów i taki widzę swój świat – kolorowy i napakowany ciekawymi kontrastami, które chcę pokazać w swoich zdjęciach. Kolory były tym bardziej intensywne, im niżej nad horyzontem było słońce.
Dla ich podkreślenia używałem filtra polaryzacyjnego i czasami filtra połówkowego szarego o 2 EV. O innych filtrach przy ruchu wody już wspomniałem – był to filtr ND oraz filtr polaryzacyjny dla odpowiedniego ustawienia odblasków. Pliki zapisuję rzecz jasna wyłącznie w formacie Raw i wywołuję potem w Lightroomie. Koncentracja na wybranym temacie, w tym wypadku były nim płonące brzozy, i konsekwentne trzymanie się go w czasie pleneru, pomaga w utrzymaniu spójności narracyjnej sesji.
Drabina do zachodzącego słońca. fot. Marek Waśkiel
📸Nikon Z6, 🔅ISO 100, 🔘f/11, ⏱️ 1/2000 sek. 🔭 200 mm
Po zmianie czasu nie wyczuwam jeszcze godziny na podstawie obserwacji słońca i dlatego ominął mnie jeden z zachodów, ponieważ wydawało mi się, że zachód powinien być o 16.30, a był o 15.45 i byłem wówczas w miejscu, które charakteryzowało się brakiem ciekawych motywów do pokazania przy pięknej tarczy zachodzącego słońca. Drugi już był wyczekany i wszystko udało się piękne sfotografować.
Na pustkowiach Podlasia obserwowałem też zwierzęta, które pojawiały się w niedalekiej okolicy: lisy, sarny, łosie, jelenia. Widziałem też w oddali żubry, wylegujące się na nasłonecznionej łące. Jednak nie były one z mego punktu widzenia ważnym tematem, a jakoś nie zdarzyło się, aby efektownie wzbogacały mój kadr. Koncentruję się na krajobrazie i przestałem zaprzątać sobie głowę zbyt wielką liczbą tematów.
Takie gonienie za tematami – i to i to i jeszcze to – powoduje brak uważności i wówczas omijamy miejsca, w których mogą powstać cudowne kadry.
Wielu udanych kadrów do zobaczenia!