Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma – najczęściej używamy tego powiedzenia, by skomentować chęć zmiany miejsca zamieszkania lub pracy przez kogoś, kto, będąc niezadowolonym ze swojej sytuacji, myśli, że gdzie indziej jest lepiej.
Nieustannie słyszę je w innej wersji, kiedy fotograf stwierdza: robiłbym świetne zdjęcia, gdybym. W tym miejscu następuje wyliczanie niezbędnego sprzętu, egzotycznego celu podróży albo po prostu narzekanie na swoją beznadziejną sytuację z niezawodnym brakiem czasu na czele.
Trudne sytuacje zdarzają się w życiu każdego człowieka. Jednak na ogół są one chwilowe. Potrafimy sobie skutecznie radzić z wieloma kłopotami i problemami. O ile chcemy z nimi dać radę. Kiedy nie mamy zamiaru z nimi walczyć, znajdzie się 1001 wymówek uzasadniających naszą bierność.
W artykule: 12 błędów, których fotograf musi unikać nie bez powodu za pierwszą przyczynę niepowodzeń uznałem lenistwo. Kolejne „fotowady” to brak solidnego warsztatu i kreatywności. Za kolejne rujnujące mnóstwo świetnych pomysłów uznałbym niecierpliwość oraz niesystematyczność.
Zobacz film pokazujący kulisy powstawania zdjęć:
Nie chcąc być jednym z wielu „fotografów teoretyków”, nieustannie narzekających na liczne ograniczenia, staram się jak najczęściej fotografować. Fotografuję aparatem w smartfonie (zobacz moje zdjęcia na Instagramie), bezlusterkowcem albo lustrzanką – tym co mam akurat pod ręką. Jednak to fotografia krajobrazowa jest mi najbliższa i jeden dzień w tygodniu przeznaczam na plenerowe wyprawy. Przygotowuję je w bezpośredniej okolicy, w której aktualnie jestem.
Zamiast tytułowego wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma
– mówię sobie dobrze wszędzie tam, gdzie jestem!
Cisza niebieskiej godziny
Z miasta do miasta
Jak zapewne część z Was wie, pracuję i w Warszawie i w Białymstoku. Kilka dni jestem w jednym mieście a potem przejeżdżam do drugiego. Nie jest to idealne rozwiązanie, bywa męczące i kłopotliwe. Nie narzekam i staram się fotografować tam, gdzie aktualnie jestem.
Już kilka razy podczas jazdy samochodem do Warszawy w okolicach Radzymina moją uwagę przykuła meandrująca rzeczka. Teraz postanowiłem wybrać się tam na kilkugodzinny plener.
Kiedy pojawi się słońce?
Na miejscu byłem na godzinę przed wschodem słońca. Było mroźnie i wiał silny wiatr. Już kiedyś odwiedziłem teren mego pleneru, aby sprawdzić dojazd oraz biegnące tutaj ścieżki. Trzeba przeprowadzić za dnia wizję lokalną. Niebezpieczne jest włóczenie się nocą po nieznanej i nieoświetlonej okolicy. Z łatwością można wpaść do niedostrzeżonej jamy albo zawadzić o druty.
Poznaj Pakiet Kursów i Zaoszczędź 259 zł
Doszedłem do wybranego kiedyś punktu i korzystając z Exsate Golden Hour sprawdziłem raz jeszcze kierunek, z którego powinno wzejść słońce. Aplikacja Sat24 wskazywała na duże szanse przerzedzenia się chmur tuż przed wschodem. Niestety o 7.25 nadal nad moją głową była gęsta powłoka niskich chmur. Małe luki pojawiały się w nich, ale na zachodzie. Trudno, zrobiłem kilka zdjęć w warunkach jakie zastałem. Wykorzystywałem przede wszystkim niskie ISO i długie czasy ekspozycji oraz filtry całościowe i połówkowe ND.
Z biegiem nurtu, z biegiem czasu…
Spacerkiem pod prąd
Szedłem wzdłuż rzeczki szukając ciekawych kadrów. Chmury gnane bardzo silnym wiatrem przerzedziły się i zaczęło pojawiać się słońce. Po godzinie nie było ani jednej chmurki na niebie. Uśmiechnąłem się! Nie tęskniłem za niebem kompletnie pozbawionym obłoków. Skupiłem się więc na zbliżeniach i detalach tak, aby nie pokazywać w kadrach nieatrakcyjnego nieba.
Dosyć szybko napłynął kolejny front z mnóstwem chmur. Teraz czekałem więc na chwile, w których plany będą oświetlane punktowym światłem. Nie ma, nie ma, jest! Rozglądałem się daleko za siebie i patrzyłem skąd nadciąga światło, czekając z wciśnięciem spustu migawki, aż do chwili, kiedy plany będą właściwie oświetlone. Bardzo miła zabawa.
Brzydkie kaczątko 🙂
Różne kadry
Zmieniałem obiektywy i szukałem różnych ujęć: z dołu, z góry, z ruchem albo bez z płytką albo rozległą głębią ostrości. Zrobiłem zdjęcia do panoramy, aby przetestować potem nową funkcję w Lightroomie jaką są panoramy w HDR. Zapomniałem, że jest mróz i wstawiłem statyw do wody. Wyciągnąłem po zrobieniu kilku zdjęć i oczywiście po krótkiej chwili już nie mogłem złożyć zamarzniętych sekcji. Pogratulowałem sobie głośno w prostych męskich słowach braku refleksyjnego myślenia!
Czas mijał szybko. O zakończeniu pleneru zadecydowały przede wszystkim warunki pogodowe. Ponownie nadciągnęły niskie chmury i światło stało się bardzo marne. W tym miejscu nie ma też szans na efektowny zachód słońca, ponieważ jest tam mnóstwo budynków i wiedzie ruchliwa szosa. Czekanie na złotą godzinę było pozbawione sensu. Spakowałem się więc do auta i po pół godzinie byłem już w warszawskim mieszkaniu.